Już blisko osiem wieków, od czasów księcia Sambora II, gryf jest symbolem Tczewa.
Miasto ma swoją legendę, opowiadającą o bohaterskim gryfie.
Oto opowieść....
Przed wiekami tak dalekiemi, jakoby nikt nie pamięta, gród bory otaczały nieprzeniknione. Olbrzemie zwierzęta, bestyje okrutne, zmory świata, porywały bydło, a owce, konie i wszelkią zwierzynę udomowioną. Co dzień więcej zwierząt pożerane były, a i ludzie wobec takiej zuchwałości bestyj pewni życia i dobytku nie byli. I tak raz syn rajcy bawił beztrosko się w ogrodzie ojca. A tu nagle ptaszysko olbrzemie wzlatuje, porywa dziecko i w las chce uciekać ze zdobyczą. I za nim od Rzeki Świętyj Leniwkiy zwierzę latające - niby ptak, niby lew - rusza za zmorą w pogoni. A ludzkość patrzela wystraszona na bitwę powietrzną. Po zmaganiach długich orłolew ranił śmiertelnie sępa, który padł w nurty Wisłoki. Objął pacholątko w pazury, sfrunął, złożył dziecięcie cale i zdrowe w ramiona matczyne, po czem skonał. Rajca wdzięczny, gród wdzięczny, długo bohatera oplakiweli, a żadna z bestyj już się ni zjawiła. A nie czcić takiegoż wyczynu niepodobna. Lud obrał obrońcę za symbol miasta.
*Najpopularniejsza wersja legendy opowiedziana w gwarze kociewskiej
Geocache:
Współrzędne zaprowadzą Cię w okolice skrzynki, a dokładnie dodatkowego sprzętu, który przyda się, żeby rozpracować schowek. Skrzynka znajduje się dosłownie kilka kroków od znalezionego sprzętu. Na pewno wypatrzysz.
Proszę, nie kombinuj bez dodatkowego sprzętu, bo troszkę pracy kosztowała, a tak naprawdę będzie łatwiej.