Kilka tygodni temu grupa poszukiwaczy wyruszyła eksplorować bunkier w Wysokiej . W jednym z odkrytych korytarzy znaleziono żelazne drzwi, których nie było na żadnym planie. Poszukiwacze, którzy je wyważyli, owionęła woń stęchlizny. Ujrzeli ciemną czeluść i prowadzące weń schody. Jeden śmiałek, zaopatrzony w latarkę, zszedł na dół.
Nagle z lochów dobiegł przejmujący krzyk, niemal zwierzęcy skowyt pełen przerażenia i grozy. Towarzysze rzucili się w dół, by nieść pomoc koledze, który mógł wpaść w jakąś pułapkę. Znaleźli go dygoczącego na schodach, tuż przy wejściu. Był blady, bełkotał. W ręku ściskał stłuczoną lampę. Wyniesiony na powietrze długo nie mógł odzyskać równowagi. Wreszcie zdołał wykrzyczeć kilka słów: "Jakie to straszne, jakie to straszne". Poszukiwacze uznali, że oszalał. Po pół godzinie kierownik wraz z czterema najodważniejszymi ludźmi postanowili zejść do lochu. Widok, który ujrzeli, prześladował ich do końca życia.
Współrzędne wskazują wejście do bunkra,w środku szukaj znaku opencacing.
Kesz nie jest dla każdego ,nie czujesz sie na silach nie wchodź do bunkra!
Nie biorę odpowiedzialności za nieszczęśliwe wypadki które mogą się wam przytrafic.