Dziś zabierzemy Cię na wycieczkę szlakiem Otwockiego Getta. Zobaczysz jakie piętno odcisnęła ta tragiczna historia na losach naszego miasta. Dzięki szerokim opisom historii getta, relacji naocznych świadków oraz mocno obrazujących zdjęciach porównawczych poznasz krwawe i ciemne karty Otwocka, oraz zobaczysz jak odwiedzone miejsca zmieniły się na przestrzeni lat.
Otwockie Getto zostało utworzone jesienią 1940 r. przez okupanta niemieckiego celem skupienia ludności żydowskiej z Otwocka i okolic. Było drugim co do wielkości gettem w dystrykcie warszawskim. W ciągu dwóch lat przez getto przeszło ok. 12 tys. Żydów. Teren getta był zamknięty od strony wschodniej torem kolejowym, od południa bazarem. Od północy obszar dzielnicy graniczył z gminą Falenica (miejscowość Świder), zachodni jej kraniec wyznaczał tor kolejki wąskotorowej.
Na podstawie zarządzenia starosty (Kreishauptmanna) powiatu warszawskiego z 26 września 1940 nakazano „oczyszczenie od Żydów” części Śródborowa i Soplicowa. Przesiedlenie należało przeprowadzić do 16 października 1940. Getto utworzono obwieszczeniem starosty powiatowego z dnia 4 listopada 1940, na podstawie którego powstały żydowskie dzielnice mieszkaniowe: mieszkaniowa i kuracyjna. Żydzi musieli się do nich przenieść do 1 grudnia 1940. Żydzi mieli prawo przenieść swój majątek do getta. Polskie przedsiębiorstwa znajdujące się w dzielnicach żydowskich trzeba było zlikwidować do dnia 1 stycznia 1941 r. Za przesiedlenia odpowiedzialność ponosili burmistrz i Judenrad.
W związku z przesiedleniem dochodziło do samowoli, wynajmowanie mieszkań odbywało się bezplanowo, co spowodowało wzrost ich cen. Do nadzoru i sprawnego przeprowadzenia przesiedlenia powołana została przy Zarządzie Miejskim Komisja Specjalna do Spraw Ustalania Granic Żydowskich Dzielnic: Mieszkaniowej i Uzdrowiskowej pod przewodnictwem wiceburmistrza Wacława Czarneckiego.
Poza gettem znalazło się 391 budynków należących do Żydów, około 60 proc. z nich niezamieszkanych, 73 budynki zostały zajęte przez wojsko. Przesiedlenie Żydów do dzielnic mieszkaniowej i kuracyjnej zostało zakończone 30 listopada 1940 r.
Getto mieszkaniowe składało się z dwóch części przedzielonych torami kolejowymi. Na terenie tzw. getta miasteczkowego (po prawej stronie torów licząc od Warszawy) mieściły się: bazar, dwie bożnice, plac targowy oraz sanatorium Marpe. Na terenie getta środkowego mieścił się m.in. posterunek Ghetto Polizei oraz ośrodek Towarzystwa Ochrony Zdrowia Ochrony Żydowskiej (TOZ). Trzecią częścią getta była tzw. żydowska dzielnica kuracyjna, która znajdowała się w granicach kwadratu ulic Świerkowej, Żeromskiego, Klonowej i granic posesji Sanatorium m.st. Warszawy, z wyłączeniem kilku prywatnych posesji. W granicach getta kuracyjnego znalazły się żydowskie instytucje lecznicze – szpitale i sanatoria, a także pensjonaty, między innymi Sanatorium Żydowskiego Towarzystwa Przeciwgruźliczego „Brijus”, szpital dla umysłowo i nerwowo chorych „Zofiówka" oraz placówki opiekuńczo-wychowawcze towarzystwa „CENTOS”. Fakt ich istnienia spowodował zapewne sam pomysł utworzenia dzielnicy kuracyjnej. Pobyt w niej był możliwy wyłącznie za pisemnym zezwoleniem lekarza miejskiego.
Zarządzenia Kreishauptmanna powiatu warszawskiego z 10 i 13 stycznia 1941 r. nakazywały zamknąć żydowską dzielnicę mieszkaniową i kuracyjną. Zamknięto je 15 stycznia. Żydzi mogli opuszczać getto wyłącznie za przepustką. Wychodzenie z getta było dozwolone kolumnom robotników, udającym się do pracy pod osłoną policji. Na ulicach dojazdowych, zamkniętych na koszt Żydów, należało umieścić tablicę z napisem: „Dzielnica żydowska. Niemcom i Polakom wstęp wzbroniony”. Wskutek pojawienia się przypadków zachorowań na tyfus plamisty, 28 maja 1941 r. zamknięto również żydowską dzielnicę mieszkaniową. Nie wolno było jej opuszczać nawet w wyjątkowych sytuacjach. Unieważnione zostały wszystkie przepustki. Wstęp do getta mieli tylko funkcjonariusze policji i personel sanitarny. Za nieuprawnione wejście groziła grzywna do 1000 zł lub kara aresztu do sześciu tygodni. Do Żydów poza gettem należało strzelać.
Dnia 15 października 1941 roku Gubernator generalny Hans Frank wydał w Warszawie rozporządzenie o karze śmierci na Żydów opuszczających tereny getta oraz na Polaków udzielających im pomocy. Było to tzw. trzecie rozporządzenie o ograniczeniach pobytu w Generalnym Gubernatorstwie i odwoływało się do dekretu Hitlera z 12 października 1939 roku. W art. I p.4b karze śmierci podlegali zarówno Żydzi opuszczający teren getta, jak również osoby pomagające uciekinierom oraz ich ukrywające. Śmierci podlegały również osoby zachęcające do takich aktów, a czyn usiłowany, karany był tak samo jak dokonany.
Do czasu zamknięcia dzielnicy żydowskiej jej mieszkańcy utrzymywali handel z Polakami w getcie miasteczkowym. Pogarszająca się sytuacja otwockich Żydów wymusiła powstanie licznych organizacji opiekuńczych. Otwocki Judenrat powołał Wydział Opieki Społecznej, zajmujący się m.in. zapewnieniem pomocy lekarskiej, pomocą prawną, interwencjami u osób prywatnych o wsparcie ubogich, wydawaniem zaświadczeń o zwolnieniu z opłat urzędowych, organizacją zbiórek odzieży. Zadaniem założonego w lipcu 1940 r. Komitetu Opieki Społecznej było skoordynowanie pracy działających na terenie Otwocka instytucji charytatywnych. Przy Komitecie powstał specjalny Komitet Pań, Łódzki Komitet Uchodźców oraz Sekcja Opieki nad Dzieckiem. W celu zgromadzenia środków na prowadzenie działalności organizowano imprezy, loterie fantowe, przedstawienia. Uzyskiwane w ten sposób wpływy przeznaczano na działalność sierocińców i stołówek dla ubogich, prowadzonych m.in. przez towarzystwo CENTOS.
Foto :Stołówka dla ubogich prowadzona przez CENTOS
Bogatsi mieszkańcy getta organizowali świąteczne posiłki, na które wstęp był wolny dla wszystkich. Opieką objęto również żydowskich robotników z obozów znajdujących się poza gminą. Zamknięcie dzielnicy żydowskiej znacznie pogorszyło sytuację ludności, która została całkowicie pozbawiona możliwości zarobku. Przeważającą grupę mieszkańców stanowili ludzie chorzy, którzy nie mogli liczyć na pomoc rodziny i byli pozbawieni możliwości pracy. Zdani byli wyłącznie na wsparcie ze strony Rady Żydowskiej. W skrajnej nędzy znalazła się spora część inteligencji. Codziennie zdarzały się wypadki śmierci głodowej. Choroby i głód nasiliły się pod koniec 1941 r. i zdziesiątkowały ludność otwockiego getta. W październiku 1939 r. TOZ przywróciło kontakt z otwockim oddziałem. Uruchomiono ambulatoria, gabinety dentystyczne, światłoleczenie. Rozpoczęto akcję dożywiania dzieci. Lekarze z TOZ przeprowadzali szczepienia ludności przeciw durowi brzusznemu. Ośrodek Zdrowia TOZ był jedyną placówką tego typu w Otwocku. Przy ul. Warszawskiej 11a mieścił się Wydział Zdrowia prowadzony przez towarzystwo. Ośrodkiem kierował dr Maksymilian Augarten. Środki na jego funkcjonowanie pochodziły z datków, opłat od podopiecznych i specjalnego funduszu aptecznego. Utrzymywał on poradnię przeciwgruźliczą, stację opieki nad dziećmi, stację przeciwświerzbową, przeciwweneryczną i ambulatorium ogólne. Ze względu na przypadki duru plamistego Rada Żydowska musiała przeprowadzić masowe dezynfekcje i dezynsekcje. Wzrost zachorowań na dur plamisty i czerwonkę wymusił utworzenie szpitala zakaźnego. Do lipca 1941 r. nieliczni chorzy leczeni byli w najgorszych w mieście i nadmiernie zagęszczonych mieszkaniach. W lipcu 1941 r. władze niemieckie wyraziły zgodę na stworzenie szpitala, dysponującego 80 miejscami, w budynku sanatorium Marpe. Szpital urządzono prymitywnie i prowizorycznie. Towarzystwo Ochrony Zdrowia nawiązało także ścisłą współpracę z sanatorium Brijus, którego działalność wspierało finansowo. W listopadzie 1939 r., sanatorium ponownie uruchomiło jeden z pawilonów. Podczas okupacji nazwa ośrodka brzmiała: Tuberkulosenheilstätte für Unbemittelte Lungenkranke Brijus – Kurort Otwock. Był to jedyny żydowski zakład dla chorych na gruźlicę w całym Generalnym Gubernatorstwie. Na podstawie niemieckiego zarządzenia również Zofiówka rozpoczęła na nowo swoją działalność. Po ponownym uruchomieniu stała się jedynym zakładem dla nerwowo i umysłowo chorych Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Ze wszystkich polskich szpitali pacjenci żydowscy zostali odesłani do Otwocka. Umieszczono tu również biednych, których nie było stać na opłacenie leczenia. Dla poprawienia tragicznej sytuacji finansowej Zofiówki, w pawilonie nr 2 został utworzony dom wypoczynkowy dla bogatych Żydów. Przyjeżdżali tu kuracjusze z getta warszawskiego i z Radomia, przede wszystkim członkowie Żydowskiej Służby pożądkowej oraz żydowscy genci gestapo. W grudniu 1941 r., aby zyskać dodatkowe środki na działalność placówki, otworzono kawiarnię Cafe Variette. Centrum kulturalnym otwockiego getta stała się przede wszystkim jego część kuracyjna, w której placówkach leczyło się wielu intelektualistów żydowskich. Pod kierunkiem dyrektora Centosu, Kalmana Lisa utworzono grupę literacką. Powstał Komitet Krzewienia Literatury Żydowskiej, który organizował tzw. wieczory czwartkowe, w czasie których wygłaszano wykłady o historii i literaturze. Organizowano wieczory recytatorskie, odbyło się szereg koncertów w języku jidysz pod przewodnictwem wychowawcy Centosu. Powstała amatorska trupa aktorów K. Brzeskiego, pacjenta Zofiówki. Dzieci z Ochronki im. Gustawy Kamińskiej oraz z Domu Dziecka przy ul. Górnej 22 przygotowywały przedstawienia ze śpiewami i baletem. W pensjonacie Jechiela-Meira Zolberga działał cheder, gdzie uczono chłopców przedmiotów religijnych. Starsi Żydzi spotykali się tam wieczorami, by studiować Talmud. Religijna młodzież uczyła się każdego dnia Daf Jomi (program przewidujący, by wszyscy Żydzi na świecie studiujący Talmud zajmowali się każdego dnia tym samym fragmentem). Latem 1940 r. w Otwocku osiadł rabin z Aleksandrowa, Izaak Menachem Mendel Danziger. Zaczął on prowadzić uroczyste posiłki i kierował zebraniami chasydzkimi. Po zburzeniu synagogi przy ul. Kupieckiej, Żydzi zorganizowali zastępczy dom modlitwy w domu Azrila Szulmana. Zamożniejsi Żydzi organizowali uroczyste sedery, na które zapraszano uboższych.
19 sierpnia 1942 przeprowadzono akcję likwidacji getta w Otwocku, będącą częścią akcji „Reinhardt. Na placu przy stacji kolejowej zgromadzono ok. 7-8 tysięcy Żydów gdzie przez cały dzień bez jedzenia i picia oczekiwali na transport w sierpniowym słońcu. Do godziny 22 wszystkich wpędzono do 50 wagonów, a następnie wywieziono do obozu zagłady w Treblince.
W części kuracyjnej likwidacja wiązała się z masowymi mordami pensjonariuszy ośrodków Zofiówka oraz Brijus. Zabijano zarówno dorosłych, jak i dzieci. Przez cztery tygodnie po likwidacji na terenie Otwocka miały miejsce masowe egzekucje Żydów, podczas których życie straciło ok. 2 tysięcy osób. Dodatkowo wcześniej z powodu głodu i chorób zmarło kolejne 2 tysiące osób.
"Właśnie wracałem z pobliskiego miasteczka Karczew i widzę na przedmieściu Otwocka w pobliżu Arbeitsamtu liczne posterunki policji niemieckiej i granatowej oraz grupę ludzi kopiących dół. Przechodząc obok polskiego granatowego policjanta, ukradkiem zapytałem: „Co tu się dzieje?” - „Będą strzelać sześciu Żydów, którzy uciekli z Treblinki” - odpowiedział policjant i zaczął głośno krzyczeć na mnie, bym się natychmiast oddalił. Nadjeżdżały samochody. To Schlicht w towarzystwie kierownika Arbeitsamtu Dietza z żoną i kilku innych niemców i niemek. Jechali na przedstawienie. Schlicht nakazał skazańcom położyć się w grobie, a sam zaczął taniec indyjski. Robił błazeńskie miny, skakał, biegał naokoło grobu, strzelając do skazańców z pistoletu. Wywoływało to huragany śmiechu u zebranych gości - zaśmiewali się do łez. Śmiech ich mieszał się z jękami męczonych. Czterech było już zabitych. Dwóm pozostałym Schlicht kazał wyjść z grobu i naśladować swój taniec. Musieli biegać naokoło, bić się wzajemnie, on w biegu podstawiał im nogę; przewracali się więc, co wywoływało ryk wesołości. W końcu przytrzymał jednego nad grobem, strzelił mu w głowę i kolanem zepchnął do dołu. To samo z drugim. Tak się bawił pan Schlicht. Dla niego zbić kogoś do krwi, ciągnąć w więzieniu kobietę za włosy po podłodze lub wyrwać jej włosy z głowy to codzienny drobiazg. Bezpośrednim przełożonym Schlichta był nie mniejszy tyran - komendant policji niemieckiej w Rembertowie. (...)"
"Słyszę z tego kierunku wybuchy granatów, strzały z maszynowego pistoletu. Po jakimś czasie do ogrodu mojego wbiegło ośmioro dzieci do lat 9. Kryły się za drzewami, przytulały do ziemi. Z daleka miałem wrażenie, że bawią się w chowanego. Ze względu na strzelaninę i możliwość zginięcia od błędnej kuli, podszedłem do nich, by ich ostrzec przed niebezpieczeństwem. Były to dzieci żydowskie z sierocińca „Zentos”, którym udało się zmylić katów i przedrzeć przez druty. „Panie proboszczu!” - wołały do mnie z płaczem - „Proszę nas ukryć. W naszym sierocińcu zabili wszystkie dzieci - oni tak strzelali i rzucali bomby - niech pan nas ukryje”. Świadomość tak strasznej zbrodni dokonywanej na niewinnych dzieciach i przerażone twarze, żebrzące z płaczem o pomoc, wstrząsnęły mną do głębi. W rogu ogrodu stała szopa na narzędzia ogrodnicze, za nią wysoki szczelny parkan. Tam zaprowadziłem dzieci i poleciłem im siedzieć cicho do wieczora. Wieczorem zaś chciałem ukryć je na wsi u chłopów. „Nie wolno wam stąd wychodzić - przykazywałem - każę wam tu przynieść jeść, a wieczorem ukryję”. Oddaliłem się. Może pół godziny dzieci siedziały spokojnie. Dochodzące z getta strzały i krzyki musiały podziałać nerwowo na nie i musiały osądzić, że tu nie jest bezpiecznie. Wybiegły na teren sąsiedniej parceli. Zauważył je niemiec stojący na posterunku. Krzyknął: „Halt!”, i gdy dzieci zaczęły panicznie uciekać, wystrzelał wszystkie z automatu na moich oczach. Prawie dwa dni leżały trupy dzieci w łachmanach, zanim je sprzątnięto. Podobny los, jak dzieci z sierocińca, spotkał chorych w szpitalu „Brius” - wymordowano chorych na miejscu (...)."
„Pociąg elektryczny przeciągle, melodyjnie zawył i miękko wtoczył się na stację. Rozmowy w wagonie, już od paru minut stopniowo zanikające, teraz umilkły zupełnie. Pasażerowie […] skupili się przy oknach. Na bocznym torze stał bardzo długi pociąg. [...] Pierwszy i ostatni osobowe, reszta towarowe – kolejno ponumerowane kredą. 1, 2, 3, 4, 5, 6 … aż do 50. Na małych podłużnych okienkach wiły się jasne zygzaki nowego drutu kolczastego. W okienkach tych ujrzałem najpierw wyciągnięte, chude ręce, które z wysiłkiem czepiały się wewnętrznych ram. Palce poruszały się wolno, jakby czegoś szukały. Potem zobaczyłem oczy. Jedne nieruchome, inne szybko biegające. Niespokojnie błyszczały w podłużnych obwódkach zaczerwienionych powiek. Semickie, rasowe, wyblakłe, przerażone. Wreszcie dostrzegam wyraźnie twarz młodej dziewczyny o jasnych, rudych włosach, bladoniebieskich oczach i z drobnymi piegami wokół cienkiego nosa. Patrzyła prosto na mnie połyskującym jak w gorączce spojrzeniem. Zdawało się, że o coś pyta, a może prosi. Zamrugałem powiekami, bo pewnie wpadł mi w oko jakiś ostry pyłek i opuściłem wzrok.
Obok mnie ktoś się odezwał: - „Widziałem, co oni robili na Kresach. Oficerom naszym, jeńcom, pluli w twarz”. Inny dorzucił: - „A jak witali tu Niemców we wrześniu! Do idących na Warszawę żołnierzy niemieckich wołali: Niech Bóg prowadzi!”. "Pewnie nie wszyscy… Na pewno nie wszyscy”… W dźwięku tych przytłumionych głosów usłyszałem lekkie drżenie, jakby wilgotny trzask nadłamanej gałęzi. Spojrzałem na twarze mówiących. Były bardzo blade i poważne, a nad zamyślonymi oczami brwi ściągnęły się w surowym skupieniu.
Z towarowych wagonów nie dochodził żaden głos. Nie słychać było żadnych jęków ani płaczu. W zupełnej ciszy przesuwały się w obramowaniu odrutowanych okienek szeroko rozwarte oczy i blade, naprężone ręce.
Kiedy pociąg nasz stanął i drzwi wagonów otworzyły się z hałasem, pasażerowie wyszli bez pośpiechu i w milczeniu przystanęli na peronie. Lokomotywa pociągu towarowego gwizdnęła krótko, ostro i po chwili pociąg wolno, głucho przetoczył się kilka metrów i ciężko stanął. Znów jeden wagon załadowany, zaczną teraz ładować następny. Połowa wagonów była jeszcze pusta. […] Kiedy zapadł zmrok, rozpalono dookoła pociągu ogniska. Objęły przy nim straż posterunki, aby nie dopuścić nikogo do wagonów. Było to o tyle przezorne, że zamknięci w wagonach nie wytrzymali w milczeniu. Z powodzi słów wybrali jedno słowo, które rzucali w noc przez małe odrutowane okienka. Początkowo nieśmiało je szeptali, potem mówili, a wreszcie zaczęli wołać. Brzmiało to jak monotonny plusk. Jedno pospolite słowo: - Wody!"
Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Getto_w_Otwocku
https://www.facebook.com/profile/100027268436986/search/?q=Masowe%20mordy%20na%20mieszka%C5%84cach%20Otwocka%20wyznania
Aby odnaleźć kesza udaj się w 5 różnych lokalizacji Otwocka, gdzie kiedyś znajdowały się bramy getta. Rozejrzyj się dookoła i znajdź szczegół ze zdjęcia kolaż, a następnie numer zdjęcia dopasuj do litery przystanku.
Zdjęć w kolażu jest dwanaście. Pięć z nich dopasujesz do odwiedzonych lokalizacji, a pozostałe siedem są dla niepoznaki i znajdują się w innych częściach miasta.
Jeżeli będziesz miał / miała wszystkie cyfry dopasowane do liter to podstaw je do podanych współrzędnych finałowych oraz wykonaj proste obliczenia matematyczne i udaj się w miejsce z ukrytą skrzynką.
Kesz to mały pojemnik Pet, a w środku ołówek i logbook.
Kolejność odwiedzania przystanków jest dowolna, ale zalecamy według liter alfabetu, ponieważ od ostatniego punktu będzie najbliżej do finału.
Lokalizacja finałowa :
N 52° 06.(D-C)(E*C)(E+B-C)
E 21° 15.(B*E-A)(A+C)(D+C-A)
Weryfikacja poprawności obliczeń współrzędnych:
Wynik 3 ostatnich cyfr szerokości geograficznej (N) minus wynik 3 ostatnich cyfr długości geograficznej (E) = 267
Lokalizacja finałowa kesza jest nieprzypadkowa, ponieważ znajduje się bardzo blisko miejsca z fotografii poniżej, która została wykonana w dniu likwidacji getta i przedstawia grupę 7-8 tysięcy żydów oczekujących na transport do Treblinki.
Twoja przygoda z keszem "Otwockie Getto" kończy się w miejscu, w którym mieszkańcy Otwocka pochodzenia żydowskiego widzieli swoje miasto po raz ostatni i odjechali w nieludzkich warunkach na śmierć do obozu zagłady.
Zapraszamy na pozostałe kesze stworzone przez Miasto Otwock :
Etap | Symbol | Typ | Współrzędne | Opis |
---|---|---|---|---|
1 | Punkt wirtualny | --- | A | |
2 | Punkt wirtualny | --- | B | |
3 | Punkt wirtualny | --- | C | |
4 | Punkt wirtualny | --- | D | |
5 | Punkt wirtualny | --- | E |