Uwielbiam „Notting Hill”. Film powstał dawno temu (w 1999 roku), ale według mnie zupełnie się nie zestarzał. Zgrabna fabuła, świetnie narysowane postacie (i doskonale zagrane), dialogi, które bawią za każdym razem.
"To było olbrzymie zadanie. To nieprawdopodobne jak wiele ludzi mieszka w Notting Hill, jak bardzo różnią się między sobą i z jak rozmaitymi grupami społecznymi musiałem się kontaktować. Dużym problemem, przed którym stanąłem była wielkość naszej ekipy filmowej. Nie mogliśmy przyjść, zrobić zdjęcia i po prostu wyjść. Byliśmy wszędzie. Filmowanie na ulicach Londynu musi spełniać bardzo wysokie standardy dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa. Nie można po prostu zamknąć ulicy. Mieliśmy szczęście, że w pełni współpracowała z nami policja i władze miejskie. Patrzyli z życzliwością na to co próbowaliśmy zrobić i jak przyczyni się to do promocji miasta" - wyjaśnia Sue Quinn.
Po to aby zapewnić sobie maksymalną kooperację ze strony mieszkańców i przedsiębiorców, Sue Quinn i jej zespół zaoferowali pomoc charytatywną na różne potrzeby dzielnicy. W rezultacie ponad 200 różnych celów otrzymało wsparcie.
Niebieskie drzwi do jego filmowego domu mieszczą się pod adresem 280 Wesbourne Park Road. I właściwie są to tylko drzwi, brakuje nad nimi piętra. Do tego miejsce jest zaniedbane z zewnątrz: łuszcząca się farba, brudna ulica…
Wyglądem pasuje do „porządku” panującego w domu Willa, który pamiętamy z filmu – Spike znów „zapomniał” posprzątać w kuchni. Rzadko też prał swoją garderobę („błędne koło”), dlatego w jednej ze scen występuje w kombinezonie do nurkowania.
Niebieskie drzwi są oznaczone na planie wiszącym na Portobello Road.