Wszechobecny odór zgnilizny i kurz świdrujący w nozdrzach - tak rysuje się przed nami obraz średniowiecza. Pojęcie higieny w takich warunkach nie było zupełnie nieznane, wbrew powszechnej opinii, ale nasi przodkowie raczej z tym nie przesadzali. Istniały miejskie łaźnie, które stały otworem dla spragnionych czystości i wszelkich doznań mieszkańców. Bardziej przystępną formą jednak była kąpiel w jeziorze czy rzece. Jeśli już o łaźniach mowa to walory samego miejsca podnosiły kobiety lekkich obyczajów, które nierzadko fundowały owe "wszelkie doznania". Ślady (prawdopodobnie) jednej ze średniowiecznych łaźni odkryto na ulicy Kazimierza Wielkiego 45, co tylko potwierdza że brak higieny w tamtych czasach jest mitem.
Kesz:
Mikrus w większym maskowaniu tematycznym, w potrójnym drzewie.