W ostępach Mokrej Góry w Puszczy Boreckiej nie jest łatwo znaleźć ten ciekawy obiekt. Drewniany domek od koloru ścian nazywany Czerwonym Domkiem to leśna przystań pochodząca jeszcze z czasów niemieckiej administracji lasów. Możliwe, że nazwa pobliskiej osady Czerwonego Dworu wzięła się od tego domku... albo odwrotnie pomalowano go na kolor związany z nazwą osady. Dawno temu poszukiwałem tego domku dość długo bo nie było map i GPS-ów, teraz trafić tu łatwiej i jest okazja na ciekawy spacer po jeszcze nie wyciętych starych lasach Puszczy Boreckiej. Ale leśnicy się starają i wokół Domku już przeszła niejedna wycinka.
Taki przekąs bo bardzo cenne drzewostany puszczańskie są dewastowane mało wyrafinowaną metodą zrębu zupełnego, wskazane przez pasjonatów regionu stanowiska cennych ptaków i porostów czy owadów są lekceważone.
Warto wiedzieć, że onegdaj juz były opracowane dokumenty na objęcie ochroną Puszczy Boreckiej jako parku krajobrazowego. Czas płynie i zamysly się rozpłyneły. Polityka i zmiana celów przyświecających gospodarce leśnej zamiotły pomysły ochronne pod dywan.
Tak naprawdę obszar Puszczy Boreckiej powinien zostać Parkiem Narodowym z korzyścią zarówno dla leśników, przyrody i aspiracji turystycznych regionu.
Ustanowione na obszarze Puszczy Obszary Natura 2000 nie mogą się doczekać opracowania sensownego planu zadań ochronnych, komuś jest pewnie tak wygodnie.
Na razie rębnia idzie na całego, IKEA przecież musi mieć z czego klepać swoje klepki.
To smutne ale wracając do Czerwonego Domku - cieszył się on poważaniem i estymą wśród puszczańskich wędrowców i myśliwych zawsze był otwarty i można tam było nieco odetchnąć a nawet rozpalić ogień w prowizorycznej kozie.
Ostatnia wizyta pokazała brak pomysłu leśników na to miejsce, drzwi zamknięte na kłódkę. Można tam wejść przez otwory po oknach ale co to za przyjemność... Potrzeba tylko niewielkiego remontu krawędzi dachu, może mały remont piecyka i ustalenie zasady użytkowania a tak idziesz, idziesz a jak dojdziesz to całujesz kłódkę i ... idziesz dalej. Nadleśnictwo Borki woli pewnie aby nikt się nie pałętał po terenach wycinkowych w lesie.
Do kesza nie można legalnie dojechać keszowozem, trzeba zostawić auto w okolicach Zamościa albo na drodze z Łękuka do Woliska. Ale rowerkiem da się śmigać pod same drzwi, szkoda, że zamknięte. Kordy wskazują miejsce ukrycia kesza nieopodal Czerwonego Domku. Jeśli możecie to zabierajcie wszelkie śmieci zostawione przez przygodnych turystów... Miłej wędrówki...