Wstawał świt, jeszcze bardzo niemrawy o tej porze roku. Puste o tej porze uliczki okrywała mgła. Nagle zaskrzypiały drzwi jednej z kamienic na Podwalu. To mistrz szewski wyszedł z domu kierując się do pobliskiego kościoła Świętej Anny na nabożeństwo poranne. Na pustych uliczkach słychać było tylko stukot jego butów na bruku. Gdy dochodził do Placu Zamkowego dostrzegł nadlatujące stado wron, które kracząc wirowały nad głową posągu króla Zygmunta III Wazy. Król odlany z brązu stał wyprostowany na kolumnie, w lewej dłoni trzymał krzyż, w prawej zaś dzierżył szablę. Wrony były niespokojne, podlatywały do króla i dziobały go, jakby domagając się natychmiastowej audiencji.
Nagle szewc usłyszał kobiecy okrzyk, który wraz z wiatrem nadleciał od strony Wisły. To rozbrzmiewał głos Syreny. Wypłynęła z głębin rzeki i zwinąwszy dłonie w kształt muszli zawołała do króla Zygmunta. Posąg przebudził się z drzemki i podniósł szablę do góry.
– To jakiś znak! Czyżby wróg znów zbliżał się do naszego miasta? - zatrwożył się szewc.
Wiedział on, że według opowieści ilekroć Warszawa była w niebezpieczeństwie, Syrena wzywała jej mieszkańców do obrony. Król Zygmunt, samotny strażnik stolicy, spoglądając w dal z wysokości swojej kolumny, mógł dojrzeć zagrożenie z daleka.
Szewc wstrzymał oddech. Nieliczni przechodnie zamarli w miejscu, podobnie jak on nasłuchując dźwięków znad Wisły. Mgła po chwili opadła, a król opuścił szablę.
Warszawa mogła spać spokojnie.
Internet, domena publiczna, autor nieznany