Pewnej zimy pomrów postanowił nie zasypiać w swojej kryjówce. Gdzieś usłyszał bowiem o zaletach kąpieli w lodowatej wodzie. Też chciał spróbować. W końcu to miło być zdrowym i zahartowanym. Pomrów zaczął od sporządzenia listy rzeczy do zabrania nad jezioro.
Oto ta lista:
- ręcznik
- kąpielówki
- wełniana czapeczka
- ciepła skarpetka
- sałata na wypadek, gdyby zgłodniał
- ciepłe pićko do rozgrzania brzuszka
- grzałka do podgrzania wody w jeziorze
- megafon do wzywania ewentualnej pomocy
- wiaderko i łopatka do zabawy w piasku
- kartka i ołówek do sporządzenia listy rzeczy do zabrania do domu
To już chyba wszystko? Pomrów rozejrzał się w kryjówce i zaczął przeglądać swoje rupiecie. Miał straszny bałagan. Jednak po czterech dniach miał już uszykowane zielono-fioletowe kąpielówki w biało-niebieskie szlaczki składające się z żółto-różowych kółek, czarnych kwadratów i czerwono-złotych trójkątów oraz jasnoniebieski ręcznik w czerwono-fioletowo-zielone paski poprzecinane zielonkawo-szaro-brązowymi, falującymi liniami. Znalazł też czapeczkę i skarpetkę. Ze skrzynki na listy wygrzebał termos i megafon. Największy kłopot sprawiło mu odnalezienie miedziano-żeliwnej grzałki i łopatki z biało-niebieskim delfinkiem, która ukryła się pod stertą brudnych talerzy. Piąty dzień pomrów poświęcił na poszukiwania walizki. Znalazł ją w garażu w skrzyni z narzędziami do przycinania ogórków i fasoli. W końcu spakował się i szóstego dnia wyruszył nad jezioro. Doszedł po 6-7 godzinach, bo miał blisko. Przebrał się w swoje zielno-fioletowe kąpielówki w biało-niebieskie szlaczki z żółto-różowych kółek i czerwono-złotych trójkątów, rozłożył na plażyczce swój jasnoniebieski ręcznik w czerwono-fioletowo-zielone paski i położył obok śliczną plastikowo-drewnianą łopatkę z biało-niebieskim delfinkiem. Następnie wyjął grzałkę i zaczął się zastanawiać, gdzie by ją podłączyć. Nigdzie nie znalazł gniazdka. Z podgrzewania wody nici. Musiał wleźć do zimnej wody i tak też uczynił. Nie długo jednak w niej wysiedział. Szybko wypełzł na brzeg i spakował swoje rzeczy:
- zapiaszczony mokry ręcznik
- mokre kąpielówki
- przemoczoną wełnianą czapeczkę
- ciepłą skarpetkę z dziurą na pięcie
- sałatę, bo nie zgłodniał
- zimne już pićko
- nieprzydatną grzałkę
- megafon
- pęknięte wiaderko i złamaną łopatkę
- ołówek i papier, który jakiś keszer zapaskudził mu pieczątką
po czym popędził do domu. Po 5 godzinach i 27 minutach dotarł na miejsce. Rozwiesił swoje mokre zielono-fioletowe kąpielówki oraz jasnoniebieski ręcznik w czerwono-fioletowo-zielone paski, powyciąganą czapkę i dziurawą skarpetkę wyrzucił do kosza na śmieci i zeżarł sałatę. Wyjął z rzężącej lodówki prawie czystą kartkę papieru i zanotował sobie
- na plaży nie ma prądu
- termos jest zepsuty
- kupić nową skarpetkę i czapkę
- nigdy więcej nie morsować!
UWAGA! Nie wyrażam zgody na reaktywacje bez wcześniejszego kontaktu.