Keszyk powstał specjalnie z myślą o tych, którzy po powrocie z wypadu w Pieniny są atakowani przez rodzinę lub znajomych kąśliwym pytaniem "A Trzy Korony zaliczone?", a tymczasem czasu brakło, trochę padało i w ogóle, a kłamać nie chcemy, bo nie wolno. Zatem - proszę bardzo: piękne Trzy Korony do zdobycia z czystym sumieniem.
Co tu dużo kryć - krościeńskie Trzy Korony nie narzekają na nawałę turystów, o, nie. Wręcz o niej marzą! Tymczasem od 2012 roku stoją i czekają, aż ktoś zechce wziąć sprawy w swoje ręce i przywrócić im dawną świetność. Miłośnicy urbexów mogą sobie nawet zwiedzić fragmencik - zupełnym przypadkiem w okolicach kordów natrafiłem na dyskretnie uchylone drzwiczki...
Skrzyneczka - prościutka, taki tam spontaniczny wakacyjny drobiazg, który, podobnie jak Trzy Korony, raczej cienko przędzie. Odłóżcie go na odpowiedniej wysokości - tak, by nie został dostrzeżony przez niepowołane oczy. Powodzenia, dobrej zabawy. No i cóż, trzymam kciuki, by jakieś modernizacje się tu za szybko nie zaczęły, bo inaczej będzie po keszu...