Krzychu, Zbychu i Marcin znoli się od małego i łod małego stroili sobie żarty. A to jeden drugiemu wsadził żabę do buta, a to innym razem ktoś wcisnął robaka między złożone sznytki z obkładem i tak upływał im beztroski czas dzieciństwa.
Pewnego letniego dnia wszyscy trzej mieli jechać ze starymi na łodpust do Goliny, a że klara łed rana dawała po ślypiach, chcieli przed wyjazdem pobawić się jeszcze w szukano. Pirwszy szukoł Zbychu ale rychło łedkrył, że chopoki kitrają się w chynchach. Nastypny do szukania był Krzychu. Zbychu postanowił się dobrze skitrać mindzy deskami wew drewniku, a Marcin w pyrach w sklepie. Jednak Krzychu po chwili łodszukał Marcina i szybko go klepnał. Potem Próbował odszukać Zbycha. Wloz nawet do drewnika ale tyn tam tak dobrze buł skitrany, że śpikoł, śpikoł i nic nie wyśpikoł winc szukoł dali. W mindzyczasie pojawił się łejciec Zbycha, który spytoł ich czy nie widzieli jego bymbna. Łyni poadają, że gdzieś tam loto. Po czym kazoł im się rychtować bo zaro bydom jechać na łodpust. Szczuny poszli się rychtować.
Wtynczos łociec Zbycha już w ancugu, zamknoł drewnik na kłódkę, wołając syna by zaro przyloz bo czas się rychtować. Zbychu myśloł, że to szczuny wespół z ojcym chcą go wywabić zez kryjówki i cicho siedzioł. Potem jeszczy roz zawołali Zbycha i pojechali na łedpust przeklinając pod klukiem, bo czas uciekoł, a do Goliny był kawoł drogi.
Gdy tylko się uspokoiło i na podwórzu było cicho Zbychu wylozł z kryjówki. Jednak mocno się zdziwił kiedy drzwi drewnika nie łetwarły się i były mocno zawarte na skobel. Próbowoł na różne sposoby się wydostać jednak na marne. Nie pomogło nawet głośne wołanie na Krzycha i Marcina, którzy już na łedpuście jyżdżoli na kucyku i wcinali wate cukrowom. Wieczorem usłyszał szczekanie kejtra na podwórku, pomyśloł winc, że to starzy wrócili. Głośno zawołał by mu łetwarli drzwi. Ojciec mocno zdenerwowany podszedł do drewnika i odkluczył kłódkę, wypuszczając bymbna. Zbesztoł go jak tego kejtra i przyłożył kilka pasów na goły tyłek. Wszystko to widzieli Krzychu z Marcinem kielcząc się, że Zbychu dostoł nauczkę. Zbychu zaś dudloł, dudloł i poloz dodom, ale wiedzioł, że to łyn wygroł w szukano.