O miejscu:
Po długich starunkach zyskałam pozwolenie pana Bjørna, inspektora plantacji nadmorskich, widzieć zbiór płodów przyrodzenia przez niego zebrany, tak w mieście, jak i w Hajbudach, pojąć trudno, że jest partykularnego własnością. Zacząwszy od piasków wszystkich wysp i nadbrzeżów morskich, również od pierwiastku aż do spróchniałości wszelkich rodzai kamieni, od brukowca do brylantami, od konchów aż do madreporów, stąd aż do alabastrów, dalej również do perły powstającej w dnie konchy aż do jej zmurszałości, widzisz w tym zbiorze prawdziwe laboratorium czasu i dalej wszystko, co przy takim składzie znajdować się może. W Hajbudach ogród botaniczny w swej przestrzeni ptaszarnią ptaków strefy południowej, w kanałach ogrzewanych szklarniów pływające pancerniki, jakbyś ich widzieć mogła w źródłach Parakwarii. Dalej zwierzyniec, chata Grenlandczyków w miejscu rozebrana i w Hajbudach ustawiona, rentowymi skórami podbita, wewnątrz szopa i w niej dwa drewniane mieszkańców posagi, w ich własnych z skóry psów morskich zeszytej odzieży. Ława z żebra wieloryba. Następnie wzgórek okolony wężem grzechotnikowym wytkanym. Wreszcie stos niszczących się słotą i powietrzem stalaktytów, krystalizacji korali, konchów, madreporów, dendrytów, które chroniąc od marnotrawstwa, zabrać bym żądała, by ich starowniej umieścić. Grota lubo jest zbiorem zadziwiającej ilosci największych i najrzadszych konchów, lecz, że w lochu jaskinią zwanym, trwoni przepych morskich tworów, ciemnością hamuje zadowolenie ciekawych.
[Konstancja Biernacka, Podróż z Włodawy do Gdańska powrotem do Nieborowa w roku 1816 opisana...]
Miejscowość Heubude leży znacznie dalej na wschód, między ramieniem Leniwki a morze. Dojazd parowcem w 30 minut lub pieszo przez zbudowany w 1912 roku na Wiśle most Breitenbacha. Oprócz kapieli morskich są tu też kąpiele w jeziorze, nad którym wśród pięknego lasu stoi Kurhaus i wille. Jezioro to (Langsee) ma 32 morgów powierzchni i jest dogodnym terenem dla sportu wioślarskiego. Od jeziora aż po morze ciągnie się las z promenadami.
[M. Orłowicz, Przewodnik po Gdańsku, Oliwie i Sopotach, 1921]
Dzisiaj próżno szukać śladów po latach świetności tego rejonu. Po II wojnie światowej teren ten był zaniedbany, dopiero w ostatnich latach, m.in. w ramach Budżetu Obywatelskiego, teren ten jest ponownie porządkowany i uzupełniany o parkową małą architekturę.
O keszu:
Niewielki klipsiak został schowany pod kordami.