Przyjąłem sobie taką zasadę, czy wieś jest sołectwem, czy nie, wystarczy że jest wymieniona w spisie miejscowości danej gminy to dostanie kesza. Życie jak zwykle zweryfikowało plany. Przejeżdżając przez Henrykowo szukałem miejsca na skrzynkę. Przejechałem całość, nic nie znalazłem, więc że już byłem obok Drukowszczyzny to postanowiłem zajrzeć tam. I okazało się że obecnie w terenie to nie jest oddzielna kolonia, a po prostu jedna z ulic Henrykowa. Samo Henrykowo też się zmienia. Stare domy z oborą i stodołą w obejściu to już prawdziwa rzadkość. Zastąpiły je nowe domki tych co pracują w mieście. Całe szczęście jakiś potworków nie spotkałem. Nawet asfalt wylali, bo jak ostatnio jechałem to była okropna żwirówka z tarką.
Gdzie tu jednak kesza założyć? Pomyślałem że jadącego od Białegostoku keszera przeprowadzę przez całą wieś. Jest na samym końcu, na granicy lasu. Kwadratowe pudełko 0,25l. Kopać nie trzeba, ale rękawiczki się przydadzą by nie pobrudzić rąk.