Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
Być jak Wojtek Kowalczyk - OP8PT0
Każdy się lubił napić. Były takie czasy, że nikt na herbatkę nie chodził.
Owner: Sir Black
Please log in to see the coordinates.
Altitude: 55 m. ASL.
 Region: Poland > pomorskie
Cache type: Own cache
Size: Small
Status: Ready for Search
Date hidden: 02-12-2017
Date created: 02-12-2017
Date published: 02-12-2017
Last modification: 22-09-2020
23x Found
5x moved   506.22 km
0x Not found
3 notes
watchers 1 watchers
147 visitors
21 x rated
Rated as: Excellent
10 x recommended
This cache is recommended by: Atyde, elmodemonico, kociewie, Koza, kurier, marcin_Rio, Miki., Mirekk, Rausz, Włóczykij.
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Description PL

Aby zaliczyć tego owa nie musisz być jak bulterier, nie musisz być jak wściekły byk, nie musisz być jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”, nie musisz, a nawet nie powinieneś być jak David Beckham... za to musisz być jak Wojtek Kowalczyk!!!


Nie będę Was zanudzał statystykami dotyczącymi kariery Wojtka, zamiast tego przytoczę fragment jego autobiografii "Kowal. Prawdziwa historia".
"Wspomniałem już, że grałem i w reprezentacji olimpijskiej, i w pierwszej. A z tą pierwszą to nie brakowało ciekawych przygód. O debiutanckim powołaniu poinformował mnie trener Władysław Stachurski, nastawiony do mnie niezwykle życzliwie. - Synek, jedziesz na kadrę, dobrze się tam spisz, bo to duży krok w twojej karierze. I nie wywiń takiego numeru, jak dwa tygodnie wcześniej - powiedział.
A dwa tygodnie wcześniej rzeczywiście było ostro. Legia miała wtedy mecz w Poznaniu z Olimpią. A ja miałem... imieniny kolegi. To znaczy imieniny były w piątek, a mecz w sobotę. Oczywiście pójść na imprezę musiałem, tylko z założeniem, że nic nie będę pił, bo na kacu źle się gra. - Wojtek, walnij jednego z nami. Wojtek, walnij jednego - to słyszałem w kółko. Aż w końcu tak się zmęczyłem tym patrzeniem, jak inni piją, że zachciało mi się spać. Poczułem się naprawdę zmęczony. Patrzę na zegarek - czwarta. Nie bardzo jest sens się kłaść, skoro o dziewiątej wyjeżdżamy z Legii do Poznania. Akurat przyjdę prosto na stadion to nikt się nie zorientuje, że nie spałem. Minęła piąta, minęła szósta, minęła siódma i... usnąłem. W domu u kolegi!
Nagle ktoś mnie szturcha za ramię.
- Wojtek, wstawaj!
- Daj mi spokój.
- Wojtek, ale przyszedł po ciebie Szczęsny!
Otwieram oczy.
- O kurwa.
W drzwiach stał Maciek Szczęsny z drugim trenerem Legii. Przyjechali po mnie. Wyjrzałem szybko przez okno, czy to cały autokar z drużyną czeka. Ale nie, oni grzali silnik na Łazienkowskiej. Po mnie wysłano tylko dwóch ludzi. Jak gdyby nigdy nic, złapałem za torby, które stały koło mnie. Byłem przygotowany do podróży! Równie dobrze mogłem krzyknąć: - Oho, już jesteście! Czekałem na was! No to idziemy!
Na stadion jechaliśmy z dziesięć minut, może piętnaście. Tak sobie myślałem, co powiedzieć. I nic sensownego nie mogłem wymyślić. Trener na bank wkurzony. Ja już zdążyłem spojrzeć w lusterko - byłem rozczochrany, cały opuchnięty. I tak mi nikt nie uwierzy, jeśli powiem, że tylko patrzyłem, jak koledzy pili. Ale trener Stachurski tylko oznajmił: - Synek, porozmawiamy, jak wrócimy z meczu. Bez kary się nie obejdzie.
Od razu skierowałem swoje kroki na koniec autokaru. Tam wtedy było piętrowe łóżko, z dwoma miejscami. Jak się położyłem, to się obudziłem dopiero na stadionie! W zasadzie prosto z łóżka wyszedłem na murawę. Miałem to szczęście, że byłem jednym z najlepszych na placu. Zrobiłem rzut karny, wykorzystany przez Darka Kubickiego. Zremisowaliśmy 1:1, co było wtedy dla nas idealnym wynikiem - po poprzednich dwóch bolesnych porażkach. No i dzięki temu jakoś obyło się bez kary. Jednak to, że drużyna na mnie czekała, też o czymś świadczy. Na patałacha machnęliby ręką. A na mnie nie machnęli.
Wtedy wiedziałem, że przesadziłem. Wywinąłem numer, jakiego nie powstydziliby się najstarsi zawodnicy. Kto wie, może nawet zyskałem w ich oczach? Ten młokos przed niczym nie pęka! Jednak już w łaski reprezentantów Polski musiałem wkupić się inaczej. Po piłkarsku. Najlepiej strzelonym golem. To był mecz ze Szwecją, w Gdyni. Debiut mój i Mirka Trzeciaka."

Premiera skrzynki odbędzie się na "Kociewskich zaGRAniach", aby nie psuć zabawy, o zasadach zaliczenia opowiem na miejscu :)
FTF'a zastrzegł sobie Gospodarz spotkania, ba, uważam nawet, że powinien o niego zawalczyć na oczach wszystkich gości ;)
Dla twardzieli przewidziany jest level hard :D

Log entries: Found 23x Not found 0x Note 3x All entries