Czesław Jóźwiak urodził się 7 września 1919 r. w Łażynie koło Bydgoszczy (Polska). Ojciec Leon był funkcjonariuszem policji śledczej. Z oratorium przy ulicy Wronieckiej związany był już od 10 roku życia. Chociaż wówczas jeszcze nie używano w salezjańskiej terminologii słowa "animator", to jego postać idealnie oddaje, co kryje się za tym pojęciem. Poczucie odpowiedzialności za innych, szczególnie młodszych było w nim tak naturalne, że w niekwestionowany sposób był autorytetem nie tylko dla chłopców z oratorium, ale również wśród swoich przyjaciół z "piątki". Cechy przywódcze współgrały w nim z ogromną życzliwością i gotowością niesienia pomocy.
Był prezesem Towarzystwa Niepokalanej, czyli jednej z ówczesnych grup formacyjnych, ale aktywnie udzielał się we wszystkich zajęciach oratoryjnych - organizował zawody sportowe, występował w przedstawieniach, śpiewał w chórze, gromadził wokół siebie młodszych chłopców, by opowiadać im historie z Trylogii Sienkiewicza. Przed wyjazdami na kolonie mamy zwracały się do niego o opiekę nad synami, a chłopcom nakazywały "słuchać się Czesia".
Uczęszczał do gimnazjum św. Jana Kantego. Zachowane po dziś dzień świadectwa szkolne bezlitośnie zdradzają, że (podobnie jak pozostali z "piątki") raczej nie był prymusem. Za to jako jedyny należał do harcerstwa. Jemu jednemu też udało się zaciągnąć do wojska podczas kampanii wrześniowej. Po zapadnięciu wyroku kilkakrotnie wyrażał żal, że nie zginął jako żołnierz.
Nie wiemy w jaki sposób zetknął się z konspiracją, ale to on był szefem oddziału Narodowej Organizacji Bojowej, do której zaprzysiągł swoich czterech kolegów z oratorium i trzech towarzyszy kampanii wrześniowej. Podczas przesłuchań przez gestapo, jako przywódca grupy był najbardziej ze wszystkich maltretowany. W kolejnych więzieniach dzielił się ze współwięźniami swoimi głodowymi racjami chleba. Dodawał ducha, często żartował, starał się pocieszać innych, mimo, że zdawał sobie sprawę z powagi własnej sytuacji.
Błogosławiony Czesław Jóźwiak, zginął w wieku 23 lat.
Źródło: http://janbosko.esalezjanie.pl/strony-57.htm
Kesz ukryty w gęstwinie mniej więcej na wysokości wzroku. Proszę o weryfikację kordów.