"Pan Kleks miał tysiące wspaniałych pomysłów. Na przykład zawsze w prima aprilis zabierał nas na Zieloną Szkołę. Lekcje odbywały się dokładnie tak samo jak w Akademii z tą różnicą, że w lesie lub na łące. Pan Kleks zawsze był doskonale przygotowany do lekcji i zawsze w zanadrzu miał wszystko co potrzeba. Znakomitą większość rzeczy przynosił na lekcje w swoich przepastnych kieszeniach lecz z jedną rzeczą mógł być pewien problem. Kleksy, które robiliśmy na lekcjach, nie mogły być noszone w kieszeniach gdyż zawsze było niebezpieczeństwo, że wyswawolą się i poplamią spodnie Pana Kleksa. A przecież profesor, dość ekstrawagancki, to jednak zawsze był nienagannie ubrany a surdutowi, spodniom i butom poświęcał zawsze najwyższą uwagę, niemalże jak piegom. Tak więc kleksy były trzymane zupełnie oddzielnie. W wielkiej skrzyni, która na wszelki wypadek była nieco zakopana, aby kleksy same z niej nie pouciekały. Uczony Szpak Mateusz zawsze dopilnowywał tej kwestii. I kiedy przychodził pierwszy dzień kwietnia to stawianie kleksów ćwiczyliśmy na szarym murze w lesie."
Szpak Mateusz przygotował wraz z uczniami z Akademii kleksy na najbliższą lekcję. Miejsce ukrycia skrzyni znajduje się na przeciwko czarnego kleksa. Proszę najpierw dokładnie odgarnąć liście, patyki i piach aby nie wpadły pod wieko. Po schowaniu kesza proszę zamaskować liśćmi i badylami. Pilnujcie też aby kleksy nie poleciały zbyt wysoko za mur. Obowiązuje zasada jeden keszer - jeden kleks. Żeby sprawdzić wasze postępy proszę o wpisywanie w komentarzach jakie kształty przybrały Wasze kleksy. Mile widziane zdjęcia :)
W skrzynce czeka tradycyjny logbook i certy za miejsca na podium.
Gorące podziękowania dla Gośki - bez niej tego kesza po prostu by nie było.