Jak powszechnie wiadomo Jerzy Janowicz trenował po szopach, do czego przyznał się podczas słynnej i pełnej emocji konferencji prasowej w kwietniu 2014r, zaraz po przegranym meczu z Marinem Cilicem. Dlaczego więc „po szopach” skoro miejscem jego treningów są korty Miejskiego Klubu Tenisowego w Łodzi?
Ano pewnie dlatego że owe korty położone są w dość nietypowym miejscu – w samym środku malowniczego parku im. Księcia Józefa Poniatowskiego, co bardzo przypadło do gustu tym jakże miłym zwierzątkom. Niby centrum miasta, a jednak blisko przyrody. Otoczenie drzew, zadbane trawniki, staw, ogólnie wszechobecna natura sprawiają że szopy czują się jak w swoim naturalnym środowisku i zapewne dlatego tak chętnie na grę w tenisa wybierają właśnie to miejsce. Gwiazdy sportu nie mogą dopchać się do kortu, muszą czekać aż szopy skończą grę i nerw rośnie. Irytacja naszego Jerzyka na konferencji była jak najbardziej uzasadniona!
Korty więc w Łodzi ładne, ale ja zachęcam do odwiedzenia niemniej interesująco położonych kortów w Gdańsku i przy okazji do zgarnięcia kesza (lub jak kto woli do zgarnięcia kesza, a przy okazji pogrania w tenisa). Tutaj tak samo jak w Łodzi - drzewiaście i zielono, a ponadto nieustannie towarzyszący miły dla ucha śpiew ptaków, sprawiają, że atmosfera jest nieprzeciętna. Swoją drogą ciekawe czy tu też szopy przychodzą. Wszak las powinien im bardziej sprzyjać niż miejski park...
To tak tytułem wstępu, a teraz do rzeczy. Kordy wskazują środek kortów tenisowych „Podleśna”. Aby zdobyć kesza należy po zewnętrznej stronie ogrodzenia odnaleźć ławeczkę z której roztacza się idealny widok na wszystkie cztery korty (dobre miejsce do kibicowania), a następnie z tego miejsca wyznaczyć azymut i udać się po kesza.
Azymut [°] = powierzchnia kortu po linii debla + ilość śrub grzybkowych w ławce
Odległość [m] = najwyższa pozycja jaką zajmował Jerzy Janowicz w rankingu ATP + szerokość kortu przy grze pojedynczej
Azymut + odległość = 291 (po zaokrągleniu do całkowitych)
Powodzenia!