KESZ
Skrzynka znajduje się na kordach w maskowaniu leśnym.
Teren leśny, współrzędne określone z dokładnością 10 metrów.
CZARCIA BANDA
Było to w czasach, kiedy na tronie polskim zasiadał król Kazimierz Wielki. Przy drodze z Murowanej Gośliny do Poznania w pobliżu dzisiejszego osiedla Zielone Wzgórza jest miejsce, które współcześni nazywają piekiełkiem. Złowroga nazwa pozostała po ciekawych i tajemniczych zdarzeniach, które zaistniały w XIV wieku. A było to tak. W Puszczy Zielonce grasowała banda rabusiów. Na jej czele stał sam Diabeł. W samej puszczy niewiele mogli zdobyć łupów. Stąd, przenieśli się w pobliże osady handlowej Murowana Goślina. Założyli swoją siedzibę, przy drodze, którą często przemierzali kupcy, jadący z Poznania nad Morze Bałtyckie i z powrotem. Miejsce było wspaniale ale zbójcom nie chciało się napadać na kupców. Diabeł, by zachęcić swych kompanów do walki przygotowywał im diabelski rosół. Łotrzykowie nasyceni diabelskim rosołem stawali się silniejsi, odważniejsi i skorzy do napadów. Teraz wystarczyło już tylko czekać na kupców. Diabeł wysłał swojego zastępcę- Czarnego na czaty, by wypatrywał karawany jadącej z Poznania. Na dany znak, herszt zadawał łotrom diabelskiej strawy. Kiedy wozy zbliżali się do zbójeckiej kryjówki, wyskakiwali i łubu dubu . Kupcy zostawali bez towaru, pieniędzy i ubrań. Wracali do domów, pożyczali pieniądze, kupowali nowe towary i udawali się w kolejną podróż. myśleli, że tym razem dotrą nad morze ze swoimi skórami, suknem, ceramiką. Sądzili, że sprzedadzą towary i jeszcze kupią nowe. A tu znowu zbóje wyskoczyli, pobili kupców i okradli. Z płaczem jechali kupcy do Poznania, pocieszając się, że chociaż Zycie im darowano. Kolejny raz pożyczyli pieniądze i zakupili towar. Tym razem wybrali się wielką karawaną. Składała się ona z dwudziestu wozów. Teraz to zbóje na nas nie napadną- myśleli kupcy. Zbliżając się do Murowanej Gośliny, rozglądali się bojaźliwie. Czarny już ich jednak wypatrzył i dal znać Diabłowi. Ten jak zawsze nawarzył rosołu i dał zjeść kompanom. Wyskoczyli zbóje i dalej łupić kupców. Oj, zgarnęli wielki skarb łotrzykowie. A kupcy? Po dotarciu do Poznania biadali, włosy z głowy rwali, nie widzieli dla siebie ratunku. Aż tu młody kupiec rzecze: jedźmy do miłościwego króla, do Krakowa, on nam pomoże. A był to król, który dbał o kupców a zbójów tępił. I tak za radą młodzieńca udali się w długą podróż. Król uważnie wysłuchał kupców i obiecał im pomoc. Wysłał do Poznania swoich najlepszych rycerzy. Ci przebrali się za kupców i udali w drogę. Jadących wypatrzył Czarny i dal znak hersztowi. Jednak Diabeł rzekł: tyle razy ich okradaliśmy, to oni nic już nie mają. Nie ugotował swojej bandzie rosołu. Położyli się zbójcy w swojej kryjówce i odpoczywali. Rycerze królewscy zaskoczyli ich. Łotry nie zdążyły nawet uciec. Wszystkich król kazał powiesić. Odebrane rabusiom skarby zawieziono do Krakowa. Król przeznaczył je na budowę miast i zamków. Po dzień dzisiejszy miejscowi ludzie odczuwają dziwne lęki przechodząc przez piekiełko.
Tekst pochodzi ze zbiorów Izby Regionalnej Ziemi Goślińskiej.
Zapraszam również do MurGos Piekiełko