W roku 2001 "wielki" artysta Andrea Lomanco wraz z symaptykami zapragną umieścić w naszym mieście swoje "dzieło" i tak od słów do czynów toto przybyło. Najpierw był szok, potem burza mózgów co z tym zrobić. No i postawili w krzkach co by ludzi nie straszyło. to tyle odemnie ;)
Poniżej cytując słowa Pana Wacława Stroińskiego który tłumaczy zamysł autora rzeźby : "Zamierzał ukazać za pomocą ogromnego materiału ze stali grę przestrzenią i stworzyć w ten sposób niesamowite wrażenie u odbiorców. I myślę, że się udało."
Ciekawostka wyszła w ostatnim czasie: Pan autor zapragną opylić swoje "dzieło" miastu, za drobna sumkę 100 tyś euro. Na szczeście mamy jeszcze radnych na poziomie, którzy grzecznie ale stanowczo pogonili towarzystwo za drzwi.
Stara miejscówka została sprzedana, a no właściciel terenu kazał szkaradę usunąć ze swojej własności. Pocięto to to i przewieziono na miejsce właściwe dla tego typu "sztuki"- czytaj na złom :D
Wielki tumult, krzyk i wrzawa w mieście się podniosła " sztukę niszczą". No i uratowali ze skupu odzyskali, pospawali i pomalowali toto i teraz mnie straszy to w drodze do pracy ;).
A czy to dzieło czy kicz pierwszej wody oceńcie sami.
Co do kesza:
Weź coś do pisania. Uwaga na monitoring, jest mocno czuły ;), choć ostatnio jakiś się zrobił leniwy. Keszyk odsunięty od "szkarady" i skwerku- za szybko tam ginie. Tewraz jest przy innej ciekawej rzeźbie z pleneru rzeźbiarskiego. Keszyk to mała zamaskowana tutka na wysokości 1,6-1,8 m. Najłatwiej szukać na "wyprowadzacza psów" albo fotografa. Prosze delikatnie zdejmować.
Powodzenia.