Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
W poszukiwaniu imienia część 2 - Drzewo nr 39 - OP7238
Owner: dudziol
Please log in to see the coordinates.
Altitude: 11 m. ASL.
 Region: Poland > pomorskie
Cache type: Other type
Size: Micro
Status: Ready for Search
Date hidden: 24-09-2013
Date created: 24-09-2013
Date published: 24-09-2013
Last modification: 23-03-2014
32x Found
0x Not found
0 notes
watchers 0 watchers
36 visitors
25 x rated
Rated as: Good
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Cache attributes

Go geocaching with children  Accessible for disabled  Bike  Take special equipment  Take something to write  Password needed to post log entry! 

Please read the Opencaching attributes article.
Description PL
Skrzynka ta jest częścią serii „W poszukiwaniu imienia” składającej się z 14 nietypowych keszy. Skrzynki należy podejmować kolejno.
Bardzo prosimy o nie dewastowanie, a wręcz naprawę, jeśli jakaś skrzynka tego wymaga. Nie krytykuj, a wspieraj innych keszerów – będzie to na pewno dla wszystkich przyjemniejsze i zaowocuje dobrą zabawą.

Hasłem do zalogowania skrzynki jest zawsze odnaleziona litera.

START!!!

Obudził mnie ciepły i wilgotny poranek, gdy zasypiałam po odnalezieniu skrawka imienia, które umożliwi mi powrót, słońce stało jeszcze wysoko. Jak długo spałam? Zresztą jakie to ma znaczenie. Zgodnie z przesłaniem jakie pojawiło się tuż przed moim zaśnięciem natychmiast wstaje i ruszam w drogę. Dokąd? Sama nie wiem, na pewno na północ, myślę że Wiedząca nie pozwoli mi tak szybko skończyć tej wędrówki. Postanawiam najpierw opuścić koryto starej fosy i poszukać szlaku wiodącego w obranym przeze mnie kierunku. Słońce dopiero wzeszło, a więc na drodze utwardzonej dziwnym szarym materiałem nie ma żadnych powozów, ani konnych, ani poruszających się jakby samoistnie jak ten który widziałam w dniu wczorajszym. Nie mam żadnego problemu z określeniem stron świata, mówią że obdarzeni po prostu je czują, ma to związek z przepływem energii ziemi, która to od zawsze pozostaje strawą potrzebną do uprawiania czarów. Tak, strawa, mysląc o niej od razu poczułam głód i niesamowite pragnienia, odpycham jednak to nieznośne uczucie ssana w żołądku na drugi tor i ruszam przed siebie.

Po kilku kilometrowym marszu, przepełnionym ciągłym zaskoczeniem z powodu wyglądu wszystkiego co tylko napotykam widzę, że dotarłam do celu, a przynajmniej do jego kolejnej cząstki, po prawej stronie drogi stoi budynek, a na nim znacznej wielkości wizerunek Wiedzącej, a przynajmniej czarownicy do złudzenia ją przypominającej. Tak, to na pewno ona, tylko Wiedząca w ten sposób dosiada miotły, nie ma tu mowy o domysłach, zwłaszcza, że lot na miotle to niezwykle rzadka umiejętność. Postanawiam podejść bliżej, w tym momencie we wrotach budynku pojawia się człowiek, dziwnie ubrany, uśmiechnięty z lekka nadwaga człowiek. Rozgląda się jak by na kogoś czekał, gdy tylko nasze oczy spotykają się z jego ust wydobywa się dźwięk.

- He, he, he, kogo moje piękne oczy widzą.

Rozglądam się mimowolnie, jakby upewniając się, iż jegomość zwraca się właśnie do mnie. Tak jak myślałam, w pobliżu nie ma nikogo innego, postanawiam podejść bliżej i sprawdzić kim jest rozradowany jegomość.

- Miłościwy Panie czy my się znamy?

Człowiek wzruszył ramionami .

- Nie do końca, jednak już od dawna wyczekiwałem Twojej wizyty – wręcz wykrzykną wyciągając rękę ku mojej osobie – chodź porozmawiajmy, na pewno jesteś spragniona i głodna.

Usłyszawszy o możliwości pozbycia się wszechobecnego już w moim ciele uczucia głodu, nie waham się długo i przekraczam prób domostwa tuz za prowadzącym mnie, wydaje się przyjacielsko nastawionym człowiekiem.

W milczeniu opróżniając podstawiony mi pod nos półmisek ze słodkimi ciastkami jakich do tej pory nigdy nie widziałam, rozglądam się po całkowicie nietypowo umeblowanej izbie. Meble krzesła i wszystko co mnie otacza jest całkowicie inne niż w moich czasach, ale wydaje mi się że nie ma to teraz żadnego znaczenia. Wypijam łyk gorącego napoju by dać do zrozumienia, iż jestem gotowa do rozmowy.

- Myślę, ze możemy już zacząć – odzywa się nieznajomy – nazywam się Janek i pochodzę z rodu strażników imienia, czas ułożył się tak, ze akurat mi przypada zaszczyt i wielka przyjemność przeprowadzenia tej rozmowy, a dokładniej monologu, gdyż nie moge odpowiedzieć na żadne Twoje pytania.

- Rozumiem – odpowiadam cicho, na chwilę przerywając jego wypowiedź.

- Dziś otrzymasz ode mnie cenna wskazówkę, potem pojawię się jeszcze wielokrotnie na Twojej drodze zawsze służąc pomocą i radą, jednak nigdy nie udzielając Ci dokładnych wyjaśnień przesłania które przyniosę. Znajdujesz się w Gminie Wicko, ludzie tutaj i teraz przyjaźnie nastawieni są do czarownic, a więc otrzymasz szaty godne Twoich umiejętności i pochodzenia, ludzie pomogą Ci w potrzebie jednak pamiętaj by nikogo nie pytać o czas w jakim się znajdujesz. Rozumiesz?

- Tak rozumiem – odpowiadam bez namysłu, jednak nie będąc do końca przekonana, iż świat aż tak bardzo mógł się zmienić.

- Zaraz ktoś zaprowadzi Cie do miejsca gdzie otrzymasz nowe szaty oraz prowiant na drogę. Pamiętaj tuż obok naszego domostwa rośnie drzewo numer 39 tam znajdziesz kolejną część odpowiedzi.

Już po chwili kroczę korytarzem wprost do dużej sali, której podłoga cała wyłożona jest deskami. Po przekroczeniu jej progu rzucają mi się w oczy posagi czarownic w pięknych tradycyjnych strojach. Kobieta prowadząca mnie do tego miejsca spogląda na mnie jakby chcąc ocenić mój rozmiar, po czym zaczyna zdejmować szaty z jednego z nich. Tak, strój pasuje idealnie. Gardło zaciska mi się tak, ze udaje mi się wykrztusić jedynie krótkie dziękuje, po czym opuszczam to przyjazne domostwo.

Ponownie znajduje się na świeżym powietrzu, obchodzę budynek dookoła i nie mam żadnego problemu z odnalezieniem drzewa o którym mówił Strażnik Janek. Drzewo wygląda dziwnie, trochę groteskowo, dotykam kory i ku mojemu zaskoczeniu okazuje się, że jest ono z metalu. Po chwili namysłu zaczynam delikatnie wkładać palce w otwory drzewa, bardzo ostrożnie by nic nie zostało uszkodzone, nawet teraz wiem, że należy szanować prace kowala lub magika który stworzył to dzieło. Mija kilka minut i już w mojej dłoni pojawia się kolejny kwadrat, sięgam do otrzymanej sakwy gdzie umieściłam magiczne pudełko i tak jak poprzednim razem przykładam je do kwadratu wywołując natychmiastowy efekt.

WIZJA Z MAGICZNEGO KWADRATU

Odczytaj wizję za pomocą czytnika QR

KONIEC WIZJI

Odnajduje kolejną literę, po czym postanawiam poszukać miejsca na nocleg, wędrówka na północ wydaje się bezcelowa, gdyż jej cel ogranicza morze. Ufając przeczuciu postanawiam sprawdzić co znajduje się na zachodzie, bez dłuższej zwłoki ruszam przed siebie w niedługim czasie znajdując, moim zdaniem, idealne miejsce na nocleg.

Log entries: Found 32x Not found 0x Note 0x All entries