Jeszcze do czasów II wojny światowej o niewielkiej wsi Lipno w gminie Oksa można
było powiedzieć że była to ''wieś spokojna, wieś wesoła''...
Wszelkie wstrząsy społeczne i ważne wydarzenia historyczne mijały raczej jej miesz-
kańców. Chroniło Lipno jego położenie z dala od głównych szlaków drogowych. Nawet
do kościoła było daleko, bo najbliższe były w Koniecznie i Kozłowie. Żyli tu ludzie spo-
kojnie, a miejscowe kłopoty ograniczały się jedynie do chwilowych, drobnych zatargów
sąsiedzkich. Nieraz były to typowe polskie nieporozumienia między wsią a dworem -
wspomina p. Eugeniusz Supernat. I dodaje - dopiero okupacja hitlerowska wprowadziła
do Lipna najwyższe zagrożenie. Niemcom przypadł do gustu miejscowy dwór.
Dlatego Niemcy gościli tu często, na dodatek ściągając bezlitośnie kontyngenty, wy-
muszając podwody i różnego rodzaju szarwarki. Nocą natomiast nawiedzali Lipno pol-
scy partyzanci, którzy kontrolowali tutejsze tereny.
Nad Lipnem śmiertelne niebezpieczeństwo zawisło 4 sierpnia 1944 roku. W tym pię-
knym słonecznym dniu do wsi zajechała karawana kilkunastu furmanek, na których
siedziało pełno dzieci, kobiet i uzbrojonych po zęby mężczyzn. Byli to ukraińcy, zwani
wówczas "własowcami" lub "kałmukami", którzy zawierzyli obietnicom Hitlera w
od-budowę niepodległej Ukrainy. Służyli Niemcom z całego serca. W drugiej połowie
1944 roku w ich szeregi wkradło sie zdenerwowanie, bo widzieli już wyraźne oznaki
zbliżającej się klęski Niemiec. Nie mieli dokąd uciekać przed zbliżającym się frontem.
Tego dnia kawalkada wozów z rodzinami własowców, którzy stacjonowali dotychczas w
Koniecznie, kierowała się w stronę Małogoszcza. Chwilowo zatrzymali się w Lipnie.
Prosili o wodę do picia i pytali o bezpieczną drogę. Mieszkańcy Lipna wskazali im dro-
gę do Małogoszcza przez Lasochów. Nikt nie wiedział, że w lasach lasochowskich kwa-
terował silny oddział Narodowych Sił Zbrojnych. Gdy pierwsze wozy z Ukraińcami zbli-
żyły się do partyzanckich stanowisk, padły strzały, które było słychać w Węgleszynie-
mówi p. Z. Korpus.Wśród Ukraińców byli zabici i ranni. Wszystkie ukraińskie wozy
zawróciły z powrotem do Lipna. Rozjuszeni faszyści rzucili się na niczego nie spodziewa-
jących się ludzi. W pierwszej kolejności obrzucili granatami domy służby folwarcznej.
Strzelali na oślep. Łącznie zamordowali szesnaście osób, w tym matkę z jednorocznym
dzieckiem. Najstarszy zamordowany miał 86 lat - mówi ze łzami w oczach p. Supernat.
Wielu ludzi cudem uniknęło śmierci. Pod gradem kul uciekał 16-letni wówczas Zdzisław
Korpus. Gdy upadł na skraju zagonu zboża, wszyscy byli przekonani że zginął. Ocalał
jednak, chociaż koszmar tych chwil prześladuje go do dziś. Tragedię mieszkańców
Lipna upamiętnia obecnie pomnik z nazwiskami ofiar. ufundowany w 1992 r. oraz pa-
miątkowy krzyż w Muzeum Martyrologii Wsi Polskiej w Michniowie.
Źródło: http://krystyna_lagierska.republika.pl/sikorski_lipno.html
You must be logged-in to see additional hints