Syn pewnego leśniczego z Kuca (lokalna nazwa Kuczowa -dzielnicy Kalet) do dzisiaj wspomina dziwną przygodę, jaka przytrafiła się jego ojcu.
Otóż pewnego razu leśniczy - jak zawsze - zaprzągł parę koni do wozu i pojechał do lasu. Na rozstajach dróg w rejonie Jurnej Góry, zerwał się nagle silny wiatr. Spłoszone konie parskały, stawały dęba i pognały w gąszcz. Na próżno leśniczy starał się je uspokoić, zasłaniając jednocześnie twarz smaganą gałęziami. Po chwili, gdy wóz ugrzązł w chaszczach, leśniczy zauważył krążące wokół dziwne postacie kobiece. Ich blade i zakrwawione twarze zakrywały potargane długie włosy. Strzępy podartych sukni rozwiewał wiatr. Postacie trzymając się za ręce biegały w około, a właściwie unosiły się nad ziemią i zbliżając się do leśniczego, rozdzierały jego ubranie długimi szponami.
Nie wiadomo jak długo trwałby ten dziwny taniec zjaw, gdyby przerażony leśniczy nie zaczął odmawiać modlitwy. Wszystko nagle ustało. Wóz, jakby nigdy nic, stał na dróżce, a konie spokojnie skubały trawę. Ledwie żywy i poraniony leśniczy, w podartym ubraniu wrócił do domu i długo nie mógł przyjść do siebie. Wykrztusił tylko, że napadły go strzygi.
Miasteczkowskie bery i legendy zebrał i opracował p. Antoni Famuła.
KESZ - do podjęcia przydadzą się rękawiczki, bo kesz jest lekko zakopany. Proszę nie używać kłujek i saperek, aby nie uszkodzić pojemnika. Proszę o staranne zamaskowanie miejsca ukrycia, bo choć miejsce jest dość odludne, to jednak zdarza się tam zabłądzić jakiemuś grzybiarzowi. Obecnie trwają prace na wytyczeniem w pobliżu szlaku rowerowego.