Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Gniazdo partyzantów - OP603C
Historia łzami opowiedziana
Właściciel: Stodow
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 170 m n.p.m.
 Województwo: Polska > podlaskie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Mała
Status: Gotowa do szukania
Data ukrycia: 23-01-2013
Data utworzenia: 23-01-2013
Data opublikowania: 23-01-2013
Ostatnio zmodyfikowano: 07-08-2017
16x znaleziona
0x nieznaleziona
0 komentarze
watchers 3 obserwatorów
49 odwiedzających
14 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
11 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: aicwe*, Aki., Cebullah, Gacekk, hratli , kubek12, mieszko, Mojsiusz, Phoebe, polcia&szymaneq, Psikiszek
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Dostępna rowerem  Szybka skrzynka  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL

Pragnę opisać miejsce w którym dzieję się historia, historia poniekąd opisana przez podręczniki jak i zarówno opowiedziana przez moją babcię. Jednak to co usłyszałem, odbiegało od książkowej historii.

(znajomość tekstu nie jest wymagana do odnalezienia kesza jednak warto się z nim zapoznać)

Pewnego dnia będąc na wsi, siedząc całą rodziną przy kominku w którym żarzyło się drewno, które co jakiś czas przerywało ciszę charakterystycznym trzaśnięciem, postanowiłem spytać dziadków o czasy wojny. Wiedziałem, że jest to temat smutny i ciężki do wspominania, ale ta aura ich opowiadań przenosiła mnie w tamte czasy i mogłem poznać historię, której nigdzie nie spisano. Dziadek tym razem milczał, oczy wpatrzone w ogień zdawały się rozpamiętywać te trudne czasy. Moja babcia zaczęła opowiadać …

Trudno jest spamiętać każdy szczegół opowiedziany przez dziadków, ale spróbuję opisać choć odrobinę panującej w tamtych czasach atmosfery, przeżyć oraz wspomnień. Jak wiadomo historię piszą zwycięzcy, tak było też w tej kwestii. II Wojna Światowa, jak podają podręczniki, była pełna rządnych władzy i krwi Niemców oraz cudownych wybawicieli Polski – Rosjan. W praktyce to wyglądało inaczej. Przez wieś w której mieszkali moi dziadkowie przechodziła armia niemiecka. Traf chciał, że na posesji na której mieszkała moja babcia wraz z całą rodziną, Niemcy postanowili postawić swoją kuchnię polową. O dziwo nie wyganiali stamtąd nikogo, wręcz przeciwnie, dawali dodatkowo dobrze zjeść, a o strawę w czasie wojny było ciężko. Kilka rodzin które pozostały w wiosce schodziło się na niewielki placyk na którym pachniała pyszna, gorąca zupa, nie rzadko drugie danie, a niekiedy nawet i jakieś słodycze na deser za którymi przepadały dzieci mieszkające w pobliżu. Strach jednak nie odstępował od polskich cywili. Niemcy sprawiali wrażenie że gdyby nie musieli, wcale by ich tu nie było. Szczególnie było widać to w oczach młodych żołnierzy, którzy widocznie zobaczyli już zbyt dużo i chcieliby wracać do domu. By oderwać się od przykrego obowiązku, który nad nimi ciążył, grywali na gitarach, śpiewali i tańczyli by choć trochę przynieść ukrzepienie swych serc jak i serc osób niewinnych które były atakowane. Tak mijały dni, tygodnie … Nie był to raj, ale na piekło też to nie wyglądało. Co jakiś czas nad głowami niewinnych rolników przelatywały wojskowe myśliwce wieszczące nadciągające zło. Z samolotów zrzucano bomby, które trawiły w ogniu dosłownie wszystko, pola uprawne, sady, domy, zwierzęta oraz ludzi. Czarny dym był gęsty i duszący, gdzieniegdzie było widać przebiegające sylwetki żołnierzy, którzy celują do czegoś w oddali, a błyski wydobywający się z luf karabinów rozświetlały wrogi mrok. Ludzie w panice opuszczali domy, kto żyw starał się uciekać, by ukryć się przed jeźdźcem Apokalipsy na koniu rydzym, któremu dano miecz wielki, by odjął pokój z ziemi i by jedni drugich zabijali, a zwanego Wojną. Rosjanie szli z odsieczą niosąc ze sobą czasy grozy. Rosyjskie wojska były głodne, to też grabili wszystko co wpadło w ich łapy, zabierali od ludzi ostatnie kromki chleba nie zważając na to, że cywile przymierali głodem. By choć odrobinę uniknąć ostrzałów i napaści, rodziny nastoletnich jeszcze wtedy moich dziadków udały się do piwnic poukrywanych w lasach, by tam przetrzymać najgorszy okres wojny. Miejsce w którym ukryta jest skrzyneczka, było kamienną piwnicą w której ukrywała się moja babcia wraz z rodziną i sąsiadami. Dziadek ukrywał się u sąsiadów ok. 2 kilometry dalej. Babcia opowiadała jak pod osłoną nocy szli przez zniszczone pola, okryte mgłą skrywającą wroga. Z grupki osób które szły, ona była najmłodsza. Wraz z nią szli jej rodzeństwo, rodzice oraz schorowana babka, a moja pra-pra babka, która była tak wykończona, iż musieli ją nieść na plecach owiniętą w kocu. Szli głodni i zmęczeni lecz odwaga dodawała im sił, za wszelką cenę chcieli dojść do domu w którym czuliby się nieco bezpieczniej. Gdy wśród gęstych drzew dostrzegli niewielki budynek, ucieszyli się, już tak niewiele brakuje do celu, zaledwie kilka kroków. Mały domek służył jako schronienie dla około tuzina osób, kawałek szmatki okrywającej siano za posłanie, a własnoręcznie wypiekany chleb z wody i mąki za strawę na cały dzień. Mijały kolejne dni, a dźwięki samolotów i wystrzały karabinów nie milkły. Pewnego mroźnego poranka, gdy domownicy siedzieli przy małym piecyku, ogrzewając się, czekali na dzienną porcję chleba, usłyszeli jak ktoś zbliża się do nich. Wojskowi bez słowa wtargnęli do domu, zabrali resztkę pożywienia jaka została po czym rozpłynęli się we mgle. Głodni i zziębnięci domownicy z nadzieją oczekiwali lepszego jutra. Najgorsze było jednak przed nimi. Kilka dni później rozpoczęły się znów naloty, tym razem o wiele gorsze od poprzednich. Wszyscy ukryli się w pobliskiej kamiennej piwniczce, ściśnięci na niewielkiej powierzchni nasłuchiwali kiedy przejdzie fala nalotów. Minuty dłużyły się jak godziny, godziny jak dni a dni jak tygodnie. Chwile ciszy przerywały wybuchy, które zmiatały z powierzchni ziemi cały dobytek ludzi. Świst kul z pistoletów i karabinów, który przerywał nagle okrzyki żołnierzy walczących o wolność zdawał się nie mieć końca. Pewnego wczesnego poranka usłyszeli wyzwoleńcze okrzyki partyzantów, którzy zdołali obronić tą część lasu. Ostatkiem sił wydostali się z piwniczki. Wschód słońca nad koronami drzew zabarwił niebo na kolor krwistej czerwieni, pojedyncze promienie przebijające się przez gęste igliwie świerków i liczne liście dębów odsłaniały ten kolor również na ziemi wokół piwnicy. Martwe ciała żołnierzy w kałużach krwi, która spływała potokami wraz z porannym deszczem tworzyła karmazynowy dywan ścielący się po całej drodze prowadzącej do domu. Pobliska stodoła była zniszczona, dom wymagał remontu. Niemal w nienaruszonym stanie został chlew, który przejęli partyzanci. Było to dla nich miejsce wręcz idealne. Otoczone z trzech stron bagnami oraz gęstą zasłoną drzew. Jedyna droga prowadząca do ich siedziby była pilnowana dzień i noc. Rodzina babci pomimo ochrony ze strony partyzantów nie ufała im do końca, były to czasy kiedy trzeba było walczyć o swoje i nie można było zaufać nikomu. Partyzanci często wyprawiali się w pobliskie okolice by zdobywać łupy z opustoszałych domostw. Wszystkie drogocenne rzeczy, broń oraz pożywienie ukrywali w tym chlewie. Niekiedy partyzanci wracali ucieszeni niosąc dobra ze sobą, częściej jednak były to powroty smutne, w grupkach, które podczas niebezpiecznych wypraw zmniejszały się liczebnie. Nie trwało to jednak długo. Któregoś dnia słońce wstało jakby wcześniej, promienie otulały ciepłem, którego od dawna nie czuli uciemiężeni Polacy. Powietrze zdawało się być czystsze, a każdy oddech dawał przyjemne ukojenie zmęczonym ciałom i duszom. Ktoś z oddali zaczął wołać: Polska jest wolna, wojna zakończona! Łzy radości popłynęły po policzkach, nikt nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. Wspólne obejmowanie się wyrażało o wiele więcej, było wyzwoleniem uczuć które zalegały w sercach od dawna. Objęcia pełne miłości, swobody, wdzięczności, radości i upragnionej wolności. W tym momencie babcia przerwała opowiadanie, w jej oczach było widać smutek wspomnień wymieszany z radością z dnia dzisiejszego. Tak jak sprzed kilkudziesięciu lat, tak i teraz nikt nie był w stanie wypowiedzieć słowa. Każdy siedział zamyślony, jakby nieobecny, a ciszę panującą w pokoju przerywały trzaski dopalających się już drewienek w kominku ...

W pewnym momencie dziadkowie spojrzeli na siebie i niemal w tej samej chwili zaproponowali byśmy wszyscy pojechali zobaczyć dom i piwnicę o której przed chwilą opowiadali. Wsiedliśmy wszyscy w samochód i ruszyliśmy. Z gładkiego asfaltu zjechaliśmy na żwirową drogę, która unosząc tumany kurzu za nami, zdawała się odcinać nas od teraźniejszości i przenosić nas do zamierzchłych czasów. Im dalej jechaliśmy tym trudniejsza stawała się trasa. Z piaskowej drogi zjechaliśmy na polne ścieżki, które z każdym metrem były coraz bardziej porośnięte trawą. Zdawać się by mogło, że starają się zatrzeć ślad, który prowadził niegdyś do miejsca pełnego smutku i strachu. Samochód z trudem przedzierał się przez wysokie trawy i zarośla, my jednak jechaliśmy dalej. Dotarliśmy do lasku, był niewielki lecz niezwykle gęsty. W pewnym momencie dziadkowie kazali nam się zatrzymać. Spojrzałem wokoło lecz nie zobaczyłem żadnego budynku, pomyślałem, że może pamięć ich zawiodła i jesteśmy w złym miejscu. Gdy wysiedliśmy z samochodu, dostrzegłem jednak wśród gęstych krzaków i zarośli fundamenty starego domu, a przy nich schody, które prowadziły nas do świata sprzed ponad pół wieku. Goła, betonowa podłoga zdawała się mówić o ciężkich losach osób, które tam mieszkały, a drzewa szumiały w koło snując po cichu już niemal zapomnianą historię. To miejsce zdawało się być jakieś inne, nie było słychać wesołego trelu ptaków, zamiast kolorowych kwiatów rosły tam na potęgę pokrzywy, które kując niemiłosiernie po nogach i rękach, chciały jakby pokazać namiastkę bólu jaką przeżywali ludzie się tu ukrywający. Kilkanaście metrów od domu znajdowała się kamienna piwnica, z której już pozostały jedynie ruiny. Fragmenty ścian wyglądały jakby ostatkiem sił starały się podtrzymywać historię tego miejsca. W koło jedynie szarość, smutek i ziemia przesiąknięta potokami łez …

 

Uznałem to miejsce za warte pokazania innym ludziom, zarówno młodszym, którzy o wojnie wiedzą jedynie z podręczników, jak i tym starszym, którzy sami doświadczyli tego piekła na ziemi. Te fundamenty i resztki piwnicy opowiadają historię mojej rodziny. Jestem dumny, że w moich żyłach płynie krew osób, które nigdy się nie poddały, które walczyły o wolność dla przyszłych pokoleń i które stawiły czoła złu i niesprawiedliwości. Dziękuję …

 

Chciałbym serdecznie podziękować moim dziadkom – Jadwidze i Bronisławowi, za opowiedzenie tej historii i to im dedykuję skrzyneczkę, którą wspólnie założyliśmy. Uszanujcie miejsce ukrycia kesza, w ten sposób uszanujecie również moją rodzinę i bliskich, którzy tam cierpieli, jak również uszanujecie pamięć osób tam zmarłych.

 

Kesz:

Skrzyneczka to pojemnik na kanapki, w środku logbook i kalka fantów na wymianę. Pojemnik ukryty jest w otworze znajdującym się w kamienne ścianie - pozostałości po piwnicy. Ukryty za kamieniami i mchem, po wpisie proszę o dokładne zamaskowanie. Kordy wyznaczone za pomocą GPS samochodowego, nieco szalały kordy więc jak by się coś nie zgadzało to proszę o poprawkę.

Droga dojazdowa pod samego kesza niestety została zaorana więc trzeba nieco pokombinować by się do niego dostać. Proponuję zaparkować samochód w okolicy N 53° 27.470' E 23° 23.185' tak by nie blokował przejazdu, następnie podążać dróżką do N 53° 27.375' E 23° 23.140' , tu skręcić na zachód i iść dróżką do N 53° 27.340' E 23° 22.990'. Podążając skrajem lasku iść na kordy kesza. W pobliżu jest prywatna posesja więc pod żadnym pozorem tam nie wchodźcie, obiekt jest monitorowany. 

UWAGA! Mech na kamieniach, więc może być ślisko i uwaga na pokrzywy które sięgają nawet do metra.

Dodatkowe waypointy
Symbol Typ Współrzędne Opis
Parking --- Miejsce do zaparkowania
Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
Schody historii
Pozostałość piwnicy
Tuż przed ukryciem