Trzeci przystanek w mojej subiektywnej podróży po ciekawych miejscach
Białołęki prowadzi w okolice Kanału Królewskiego. Wszystkim zainteresowanym proponuję przystanek przy moście - nie
byle_jakim moście, bo nie dość że kolejowym, to w dodatku -
opuszczonym!
Zapraszam na mossst.
W zasadzie znalezienie go nie powinno byc dużym wyczynem,
znajduje się bowiem nad ulicą Płochocińską, samym Kanałkiem, jak i nad
gruntową drogą wiodącą po jego drugiej stronie. Jest to 3 przeprawa
kolejowa nad Kanałem licząc od Portu Żerańskiego. Miejsce to dla mnie ma
znaczenie jakby sentymentalne, często tam przyłaziłem ;)
Cały Kanał Żerański jest dla mnie zadziwiającym
przedsięwzięciem. Cała ta infrastruktura która powstała, która
kosztowała napewno ogromne ilości ludzkiej pracy jak i spore ilości
pieniędzy dzisiaj niszczeje. Właściwie to obecnie pożytek z niego mają kajakarze
oraz wędkarze Ci ostatni są tu bardzo częstymi gośćmi, toteż wskazana jest zawodowa rozwaga przy szperaniu pomiędzy torami.
Co do samego mostu, oraz do przebiegu linii kolejowej która po nim kursowała, to prześledziłem bieg torów na google maps i nie jestem w stanie stwierdzić czemu akurat tędy szły tory. Skoro jednak dla kursowania tej tylko jednej trasy wzniesiono taką wielką bądź co bądź konstrukcje, musiała być to ważna droga komunikacji szynowej, najprawdopodobniej do pobliskiego Faelbetu. Przynajmniej tak było kiedyś, teraz natomiast można jeździć tam z zaciekawionymi dziewczętami wieczorową porą, jak i wraz z kumplami pić browar patrząc się na auta śmigające ulicą Płochocińską (oczywiście latem), dyskutując o różnych aspektach życia.