Kaprycho Grande Finale...
Koniec biegania za kapryśnym keszem (chyba ...)
Ganiał Was kaprys po mieście ale jak to bywa i na niego przyszedł czas. Od pierwszego etapu, który powstał zupełnie przypadkiem, właściwie sklejonego na miejscu i ochrzczonego"Kaprysem" (abym nie musiał się tłumaczyć dla czego w tym właśnie miejscu został ukryty a nie innym), i co więcej mającego być pojedyńczym, samoistnym mikrusem, po ostatnie finałowe "Kaprycho" wszystko było dziełem przypadku... swoistym kaprysem zarówno moim własnym jak i przypadkowych miejsc, w których się znalazłem.Ilość etapów zmieniała się pod różnymi względami,mały być dwa potem napis na ścianie zmienił to w siedem.Również hasło i ostateczna jego forma zmieniała się z dnia na dzień a ostatecznie co z nim zrobić wymyśliłem na pięć minut przed ulokowaniem ostatniego etapu, dzień finału też kapryśny choć dla mnie jakieś tam mało istotne znaczenie ma i wydał się być w sam raz. Finał tak naprawdę też miał masę form, od rozmiarów przez maskowanie ale "kapryśna" pogoda sprawiła, że przybrał właśnie taką jak znajdziecie. Do ostatniego momentu nie wiedziałem co z tego wyjdzie. Po założeniu finałowego etapu wracając do domu wpadł kolejny pomysł, potem następny i następny i następny i i i i i i ... i jest jak jest... w końcu to kaprys...
Panie i Panowie...Kaprycho Grande Finale ... miłej zabawy...
Nie powiem co Was czeka ...
Mnie poprawka jak trochę mrozy puszczą ... ;-)
Na starcie logbook + pisadło, certyfikaty x 3 (pierwszy dla osoby pełnoletniej jeśli przetrwał) oraz fanty na wymianę.
Warto mieć rękawiczki do odgrzebania kesza i ew. małą łopatkę.
Powodzenia
Bedekkk
You must be logged-in to see additional hints