Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Tobolinka Lake - OP433D
Giby - Rezerwat Tobolinka, czyli Siedem Jednym Ciosem. Część VI
Właściciel: hanbei
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 145 m n.p.m.
 Województwo: Polska > podlaskie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Mikro
Status: Zarchiwizowana
Data ukrycia: 31-10-2011
Data utworzenia: 31-10-2011
Data opublikowania: 31-10-2011
Ostatnio zmodyfikowano: 04-05-2014
16x znaleziona
3x nieznaleziona
4 komentarze
watchers 0 obserwatorów
3 odwiedzających
9 x oceniona
Oceniona jako: znakomita
3 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: akuaba_LT, JJPKB, MGM_team
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Atrybuty skrzynki

Można zabrać dzieci  Szybka skrzynka  Weź coś do pisania  Umiejscowiona na łonie natury, lasy, góry itp  Dostępna tylko pieszo 

Zapoznaj się z opisem atrybutów OC.
Opis PL
Przeczytaj opis całej serii zawierający ważne informacje dotyczące samych skrzynek oraz poruszania się na terenie rezerwatu!

Miejsce: dotarliście nad jedno z dwóch jeziorek, noszących tą samą nazwę: Tobolinka. Granica rezerwatu, jaki tu istnieje, obejmuje jezioro sąsiednie. Przebiega ona pomiędzy jeziorami. Obydwa jeziora są tzw. jeziorami dystroficznymi, zwanymi na Suwalszczyźnie sucharami. Cóż to takiego?
Wspierając się na definicjach naukowych, można w skrócie powiedzieć, że jezioro dystroficzne to jezioro wśród torfowisk. Jest to często jezioro bez dopływu i bez odpływu, występujące głównie w lesie: woda spływa "z okolicy". Barwa jest tak naprawdę zależna od koloru nieba, jeśli jednak zerkniecie z bliska, zauważycie, że jest ona tutaj żółtawo-brązowa. Oznacza to, że tobolinkowe jeziora mają dużą zawartość kwasów humusowych i torfu (pH takich jezior ma poziom zawsze poniżej 6-stki). Ponieważ kwasy humusowe wchodzą w reakcje z azotem i fosforem, pierwiastki spłukane do jezior stają się niedostępne dla roślin. Dlatego produktywność biologiczna jeziora jest bardzo niska i tak naprawdę obserwować można ją głównie na powierzchni. Tobolinki słyną z "pływających mchowych wysp", które jednak głównie cumują już u brzegów. Kożuchy te nazywane są spleją. Dokładnie rzecz biorąc, są to mchy torfowce z gatunku Sphagnum (to tzw. mszar torfowcowy), które, jak tu łatwo zauważycie, narastają od brzegu ku środkowi powierzchni jeziora. Jako ciekawostkę warto dodać, że w jeziorach tego typu nie pojawiają się glonowe zakwity wody. Pomimo tego suchary należą do ekosystemów, które są bardzo mało odporne na zmiany czynników zewnętrznych, tym samym więc dość wrażliwie reagują na wszelkie zmiany zlewniowe i klimatyczne. Mszary Tobolinek rozrastają się powoli ale na tyle skutecznie, że pomniejszają obydwa jeziora. W dalekiej przyszłości Tobolinki staną się więc oczkami wodnymi. A na koniec znikną.
Niektóre z tych jezior cieszą się bardzo złą sławą: są tak ubogie w tlen i tak bogate w wysokotoksyczne bakterie, iż kąpiel w nich, czy nurkowanie w "zwykłym sprzęcie" powoduje szybką śmierć: bakterie przenikają przez neopren i skórę, dostając się do krwi. Nurek dość nagle traci przytomność i tonie. Najbliże takie jezioro w Europie znajduje się w Austrii, chociaż jest przypadkiem ekstermalnym. Z Alatsee wiąże się sporo dreszczykowatych legend, nie ma w nim w międzyczasie ryb, a dodatkowo zniknęło w nim wielu nurków i pływaków. Okoliczna ludność do dziś uważa je za... przeklęte. Naukowcy, jeśli w ogóle, schodzą tam w głąb w specjalnych kombinezonach, przypominających bardziej batyskafy...
Powracając do Tobolinki: jest ona piękna, ale kąpiel w niej nie jest specjalnie rozsądnym pomysłem, odbiegając od tego, że oficjalnie jest zabroniona (w pobliżu znajdują się poza tym dwa kapitalne jeziora nadające się do sportów wodnych: Pomorze i Zelwa). Dno jest usłane grubą warstwą humusu, jest tu również sporo pni i gałęzi, przy samym dnie obserwuje się całkowity brak tlenu (czyli pewna ilość wspomnianych toksycznych bakterii i tu istnieje). Suma sumarum: można się dość łatwo utopić. Pojęcie czystej wody - pomimo, że piją ją zwierzęta - jest tu dość względne.
Jeśli wybierzecie się tutaj około 5.00 nad ranem, macie dość wysokie szanse, by - przy odpowiednim wietrze - spotkać łosia lub jelenia, gaszących pragnienie. Zimą na zamarzniętym jeziorze czesto widać wilcze lub lisie tropy. Jeziora dystroficzne w Polsce znajdują się tutaj - czyli w Puszczy Augustowskiej - jak również na terenie Puszczy Piskiej, w Borach Tucholskich oraz w Lasach Taborskich. Macie więc przed oczyma dość niecodzienny rarytas.

Kesz: od drogi, którą przyszliście tu od strony "Pod dębem, bez brzóz...", odbija tuż przy jeziorku dość wyraźna scieżka prowadząca do brzegu, jednak nie w miejscu, z którego jezioro zauważycie po raz pierwszy. Tę pierwszą scieżynę wydeptały zwierzęta, zostawcie ją dla nich. Schodząc do jeziora możecie więc wygodnie podejść do brzegu. Zauważycie tu rozwidlenie dróg, prowadzących wokół jeziora. Idąc w prawo, gdzie kierują was koordynaty znajdziecie zarówno ten, jak i ostatni - at the time - kesz serii.
Zarówno ta, jak i ostatnia skrzynka kryją się - w przenośni - w... powietrzu. Zerkajcie więc pod nogi tylko po to, by nie zamoczyć nóg lub zdeptać jakiejś rzadkiej rośliny. Koordynaty, przez wzgląd na las, będą pływać. To część tobolinkowej tajemnicy...
Obrazki/zdjęcia
Stań nad Tobolinką...
Był sobie łoś...
Zebrane po innych śmieci...
Wpisy do logu: znaleziona 16x nieznaleziona 3x komentarz 4x Wszystkie wpisy