Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Je moet ingelogd zijn om deze cache te loggen of te bewerken.
stats
Toon cache statistieken
Brama do K'n-yan - OP3F30
Eigenaar: Grisznak
Log in om de coördinaten te kunnen zien.
Hoogte: 51 meter NAP
 Provincie: Polen > kujawsko-pomorskie
Cache soort: Traditionele Cache
Grootte: Klein
Status: Gearchiveerd
Geplaatst op: 05-09-2011
Gemaakt op: 05-09-2011
Gepubliceerd op: 05-09-2011
Laatste verandering: 08-02-2022
33x Gevonden
7x Niet gevonden
2 Opmerkingen
watchers 3 Volgers
40 x Bekeken
18 x Gewaardeerd
Beoordeeld als: goed
Om de coördinaten en de kaart te zien
van de caches
moet men ingelogd zijn
Cache attributen

Go geocaching with children  Bike  One-minute cache  Take something to write 

Lees ook het Opencaching attributen beschrijving artikel.
Beschrijving PL

„Zdarzyło się to ciepłego, lipcowego wieczora, gdy wracałem z działek. Choć była już późna godzina i księżyc swoim trupiobladym sierpem wisiał wysoko na ciemniejącym niebie, dzięki gwiazdom wciąż było jeszcze na tyle jasno, że bez trudu przemierzałem pozbawioną oświetlenia lamp ścieżkę wiodącą na parking. Z jednej strony szumiały gęste zarośla, z których słychać zwykle kumkanie żab. Wówczas nie zwróciło jednak mojej uwagi, że głośne zwykle płazy umilkły całkowicie, jakby czymś spłoszone. Szedłem szybkim krokiem, by dojść do kamiennej konstrukcji, która stała na trawniku przed naszymi ogródkami.

Prawdę powiedziawszy, nie wiem, kto i w jakim celu wzniósł to dziwo. Podejrzewałem, ze jakiś działkowiec o ekscentrycznym upodobaniach estetycznych postanowił urozmaicić monotonię okolicy, a fakt, że był w stanie własnym nakładem sił i środków przywieźć tu te głazy i ustawić je, budził raczej szacunek. Kamieni było kilka, przy czym część stała na sobie, przypominając jakąś prymitywną, przedwieczną budowlę, reszta zaś znajdowała się pewnym oddaleniu od nich. Gdy jednak spytałem kiedyś znajomego, stwierdził on, że kamienie stały tu od zawsze, jeszcze w czasach, kiedy tu był las, a dopiero niedawno ktoś je oczyścił z mchu.

Gdy jednak przechodziłem koło nich tego wieczora, zauważyłem przycupniętą koło centralnych głazów sylwetkę. Nie jeden raz mieliśmy do czynienia z włamywaczami na działkach, toteż od razu pomyślałem, że oto jakiś szubrawiec zaczaił się i czeka, aż właściciele opuszczą upatrzony przez niego ogródek, by on mógł dokonać swego niegodziwego czynu. Złożyło się tak, że miałem torbie saperkę, którą po cichu wyjąłem. Nie zamierzałem uczynić nic złego, po prostu chciałem spłoszyć łotra, a łopata miała mi tylko posłużyć do ewentualnej obrony.

Na dźwięk moich kroków, celowo głośniejszych, odwrócił się natychmiast.

Chmury odsłoniły akurat na chwilę księżyc i w jego bladym świetle dostrzegłem twarz… a w właściwie jej brak. Do tej pory trudno mi to sobie przypomnieć, bo wspomnienie tej chwili wywołuje drżenie mych rąk. Gładka, pozbawiona nawet śladu rysów, nosa czy ust twarz. Spocone palce zacisnęły się nerwowo na drzewcu łopatki, a głos uwiązł mi w gardle. Byłem pewien, że ta… rzecz rzuci się na mnie, jednakże, ku mojemu zaskoczeniu, w mig znalazła się przy kamieniach, wsunęła w szczelinę między nie dłoń i zniknęła tam, rozpływając się, jakby była wykonana z jakiejś smolistej mazi. Dopiero wtedy usłyszałem kumkanie żab, przeraźliwie wręcz głośne, rzekłbym, że ogłuszające.

Czym owa bluźniercza konstrukcja jest, ani jakiż to przedwieczny horror wydobył się dzięki niej na powierzchnię, nie wiem i Bogu dziękuję za brak tej wiedzy, bo zaiste, są na świecie rzeczy, których umysł człowieka nie jest w stanie ogarnąć. Duma naszej rasy, przekonanej, że włada światem, pryska jak bańka mydlana w zetknięciu ze śladami po istotach tak starych, jak przedwieczne Mu i Lemuria. Czyż nasi przodkowie, zanim niespełna tysiąc lat temu nie przyjęli wiary w Chrystusa, nie oddawali czci innym bogom, o których wszak nic nie wiemy?”

 

List takiej treści, wykaligrafowany ręcznym, starannym pismem, zdradzającym, podobnie jak i język dobre wykształcenie autora, znalazłem w archiwach pewnej włocławskiej gazety. Nie został on nigdy opublikowany na jej łamach, zaś dotarcie do autora okazało się niemożliwe, gdyż nie zostawił podpisu. Kartka zdążyła już lekko zżółknąć, ale atrament, którym zapisano te słowa, zachował barwę. Widać wyraźnie po kształcie liter, że autorowi drżała ręka podczas pisania. Czy to, co opisano powyżej, można uznać za majaki kogoś, kto wypił trochę za dużo Wyborowej czy może słowa te niosą w sobie ziarno prawdy i ukazują, jak płytko, pod cieniutką powierzchnią naszej cywilizacji, kryje się pradawne, nienazwane zło, o którym szalony arab, Abdul al Hazred w swym owianym złą sławą dziele „Necronomicon”, pisał proroczo:

  

„Nie jest umarłym, kto spoczywa wiekami

Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami”.

 

Bądź zatem ostrożny, poszukiwaczu, bo gdy odważysz się sięgnąć po tą skrzynkę, musisz być świadomym, iż stajesz na krawędzi przedwiecznej grozy. „De Vermiis Mysteris” Ludwiga Prinna tak bowiem głosi:

 

„Bezkształtne, lecz w każdej chwili gotowe przybrać dowolny kształt, bękarcie potomstwo Tsathogui, zaludnia obficie porzucone korytarze K’n – Yan. Te bezmózgie i bezwolne istoty, same z siebie niezdolne do działania, oczekują na przywołanie przez każdego, kto gotów będzie je żywić. Miej jednak baczenie, ty który odważysz się przywołać którąś z nich, że choć widzisz na oczy jedynie czarną, podobną smole masę, kształtującą się podług twej woli, to każdy z tych bytów ma w sobie ziarno świadomości Tsathogui, a już nawet z nim kontakt wystawia duszę twą na niebezpieczeństwo”.

Skrzynka (mała) ukryta została w owej niezwykłej konstrukcji. Odradzam prowadzenie poszukiwań w weekendy – w okolicy kręci się wielu kultystów, którzy przy pomocy przenośnych ołtarzyków (upozorowanych na grille) oddają na okolicznych działkach cześć Wielkim Przedwiecznym. Podejmując, należy uważać na to, co czai się w okolicznym sitowiu – czasem dochodzą zeń dziwne odgłosy.

Idąc w kierunku ścieżki mijamy dwa rzędy kamiennych słupów, być może wzniesionych wieki temu celem powstrzymania nienazwanego zła przed wydostaniem się na powierzchnię? Po drodze mijamy mostek (acz nie przechodzimy przez niego) na którym ukryta jest skrzynka "Dopływ Zgłowiączki". Polecam wybrać się rowerem, od Wiejskiej prowadzi tam ścieżka rowerowa wzdłuż domków.

Koordynaty ustalane na podstawie mapy na stronie, powinny być dobre, ale na wszelki wypadek ostrzegam. Gdyby ktoś zauważył nieścisłość, będę wdzięczny za poprawkę.

In: logbook, moneta (z Atlantydy), czaszka z piszczelami (ostrzeżenie) i skamieniałość przedpotopowego robka (odlana w plastiku)

Extra hints
Je moet ingelogd zijn om de hints te zien
Afbeeldingen
Wjazd na ścieżkę prowadzącą do Bramy. Widoczne kamienne słuby
Brama w swej bluźnierczej okazałości.
Tu szukaj!