Przed wojną była tu prywatna, elitarna szkoła męska Aleksego Zimowskiego, jedna z najstarszych w Łodzi. Szkoła powstała w 1909 r. Od początku miała ona charakter polski i katolicki. Teoretycznie przyjmowano do niej wszystkich katolików, których rodziców było stać na czesne, ale dla katolików-nie-Polaków barierą był język. Najpierw były tu klasy przedwstępne, potem powstało czteroklasowe progimnazjum, później ośmioklasowe gimnazjum filologiczne.
Po odrodzeniu się Polski, od roku 1922 działało tu ośmioklasowe Gimnazjum Filologiczne, przekształcone w następnych latach w Prywatne Gimnazjum i Liceum Męskie Aleksego Zimowskiego. W ówczesnym „rankingu” łódzkich szkół stanowiła czołówkę wraz z Szkołą Zgromadzenia Kupców, żeńskimi szkołami Heleny Miklaszewskiej i Emilii Sczanieckiej oraz państwowymi szkołami im. M. Kopernika (obecne I LO), im. G. Narutowicza (obecne II LO), im. J. Piłsudskiego (obecne III LO).
Znani wychowankowie szkoły to m.in.: Ludwik Jerzy Kern i Jerzy Urbankiewicz. Szkoła wydała szczególnie dużo profesorów chemii, m.in.: Jana Michalskiego, Jerzego Bodalskiego i Andrzeja Zwierzaka, którzy nadal bywają w murach dawnej szkoły bo są członkami Rady Naukowej działającego tu dzisiaj instytutu PAN.
Po II wojnie światowej Szkoła Zimowskiego została reaktywowana, ale już w 1947 ją zlikwidowano i w jej miejsce otworzono Państwowe Ogólnokształcące Liceum nr XVII, które działało w murach budynku do połowy lat 70. XX w., kiedy to wprowadził się tutaj obecny gospodarz czyli Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN.
Kesz znajduje się przy murze CBMiM PAN, w miejscu, w którym jeśli popatrzy się przez płot to zobaczy się dawny dziedziniec szkolny, po którym niegdyś biegała dzieciarnia ubrana w czarne mundury z czapkami na głowach przypominających francuskie kepi. Obecnie najczęściej widuje się tam osobników w białych fartuchach przemykających z jednego do drugiego budynku, którzy czasami trzymają w dłoniach różne dziwne fiolki. Uwaga: nie należy wgapiać się zbyt długo, bo można na siebie zwrócić uwagę, miejsce jest jednak tak wybrane, że nie widzi go stróż ze znajdującej się ok. 100 m dalej budki, w której zwykle siedzi, także w weekendy i wieczorami można podjąć kesz w sposób niezauważalny. Namiary GPS są podane z dokładnością do 3 m. Kesz nie jest zakopany, ale zimową porą przyda się coś do odgarnięcia śniegu.
Na start kesz zawiera trochę zabawek dla chemików-amatorów (ale niegroźnych dla zdrowia i życia, z których jeden może się też przydać poszukiwaczom mikro-keszy), parę innych fantów dla starszych i młodszych i dwa kreciki. Jest to plastikowe pudełko po odczynniku chemicznym o poj. 0.65 L.