Please log in to see the coordinates.
Cache attributes
Description
PL
W. Pilecki "Raport Witolda"
Widząc nasz spokój, pierwszy żołnierz, który miał broń gotową do strzału, opuszcza karabinek. Wówczas, widząc to, mówię spokojnie: "Chłopcy, wiać!". I rzucamy się wszyscy w różne strony do ucieczki. Jasiek pod kątem prostym do kierunku marszu w prawo, Edek wzdłuż drogi w kierunku marszu, rowem, a ja pomiędzy nimi w prawo na skos. Jak biegliśmy, to znowu opisać trudno. Każdy biegł jak umiał. Skakałem przez pnie, ogrodzenie szkółki, krzaki. Strzelano w nas bardzo wiele razy, gwizdało koło uszu często. W pewnej chwili czułem gdzieś, chyba w podświadomości, że teraz któryś mierzy we mnie. Szarpnęło coś prawym ramieniem. Pomyślałem, że drań trafił, lecz nie czułem bólu. Biegłem dalej, szybko się oddalając. Zobaczyłem Edka, z lewej strony, daleko. Krzyczałem na niego. Zobaczył i zaczęliśmy się zbliżać, biegnąc we wspólnym kierunku. Byliśmy już dobrych 400 metrów od leśniczówki, a tamci wciąż strzelali. Ponieważ nas już widzieć nie mogli, sądziłem, że strzelają w Jaśka... może go zabili...
Tymczasem z Edkiem siedliśmy na wykrocie. Musiałem opatrzyć krwawiącą nieco ranę. Miałem przestrzelone prawe ramię, bez naruszenia kości. Poza tym muśnięte miałem ubranie. Spodnie i wiatrówka razem przestrzelone były w czterech miejscach. Edek proponował pozostać w wykrocie, lecz ja sądziłem, że będzie lepiej wydostać się szybko z tego rejonu, gdyż Niemcy mogą telefonicznie się porozumieć i zrobić większą obławę. Po zawiązaniu chusteczką rany, ruszyliśmy dalej z Edkiem na wschód. Myślałem, że z Jaśkiem mogło być niedobrze, gdyż strzelano długo w jego stronę.

Pictures
Log entries:
1x
0x
0x