Proszę wycieczki,
tym razem trochę historycznie. Będzie dworzec. Tak jest, budynek stacji kolejowej w Polkowicach – proszę nie ziewać, jeszcze nie skończyłam – który dumnie otwarto 11 kwietnia roku pańskiego 1900. Obecnie? No cóż... pociągów jak na lekarstwo, a raczej wcale. Tory zarosły, rozkład jazdy wywietrzał, ale sam budynek – jak na swoje lata – trzyma się nadzwyczaj godnie.
Stacja, choć już nie gwizda, nie poszła w zapomnienie. Dziś znajdziecie tu siedziby nie byle kogo: Bractwa Kurkowego, ZHP, a także Związku Krótkofalowców. Trzeba przyznać, że duch wspólnoty, patriotyzmu i radia CB wciąż tu żyje i ma się dobrze.
A teraz ciekawostka dla miłośników kolei-widma: do dawnej stacji wciąż dochodzi bocznica – nieczynna, ale jaka elegancka w swej bezużyteczności – od Kopalni Miedzi Rudna aż na Posterunek Polkowice Zachodnie, w ramach linii towarowej KGHM Lubin Górniczy – Polkowice (PLK nr 971, dla tych co lubią cyferki). Niech nie zwiedzie Was jej drzemka – w planach jest przywrócenie ruchu osobowego! Tak, proszę Państwa, może jeszcze kiedyś tu zagwiżdże coś więcej niż wiatr.
A gdybyście, nie wiedzieć czemu, chcieli mimo wszystko zboczyć z utartych szlaków i rzucić okiem na ten cichy zabytek, zróbcie to z szacunkiem – i z odrobiną wyobraźni. Może jeszcze kiedyś poczujecie tu zapach pary i dreszczyk oczekiwania na peronie. I na deser – mała gratka dla tropicieli detali: keszynka w rozmiarze PET, skromna, lecz z charakterem, wsunęła się sprytnie w szczelinę między skrzynką elektryczną a ścianą budynku. Lekko żółtawego maskowania szukajcie bez pośpiechu, sięgajcie bez paniki – i pamiętajcie, by odłożyć go dokładnie tam, gdzie znalazł swoje schronienie.