Wkraczająca na ziemie Rzeczypospolitej Armia Czerwona zachowywała się równie bestialsko. Wraz z wkroczeniem Sowietów na Kresy rozpoczęły się czystki i aresztowania. Polscy oficerowie byli wyłapywani i kierowani do obozów i więzień, podobnie policjanci, urzędnicy i nauczyciele.
Przykładów zbrodni popełnianych na polskich wojskowych, policjantach i cywilach jest wiele. Wiktor Zin w „Półgłosem i ciszą” opisał wydarzenia z1939 roku w Grabowcu jako MAŁY KATYŃ.
Armia Czerwona dotarła do Grabowca 25 września 1939 r. Po zajęciu Grabowieckiej Góry oddziały sowieckie zamierzały wkroczyć do centrum Grabowca. Sowieci dowiedzieli się o obecności w osadzie oddziałów polskich. Sowieci rozpoczęli ostrzał Grabowca z moździerzy. Polscy kawalerzyści zaatakowali pozycje nieprzyjacielskie na skraju Grabowieckiej Góry. Jednak szarża załamała się w ogniu kaemów sowieckich. Dowódca szwadronu został ranny, a wielu rannych ułanów trafiło do niewoli. Szpital polowy nr 2 ewakuowano z Brześcia n. Bugiem do Grabowca ok. 20 września 1939 r. Mieścił się w budynku szkoły powszechnej przy ul. Koziej . W dniu 25 września było w nim około 30 rannych, kilku lekarzy i sanitariuszy. Komendantem szpitala był kpt. dr med. Henryk Wiślicki. W szpitalu pracowali także: kpt. lek. Henryk Wasilewski z Warszawy, lekko ranny, noszący rękę na temblaku, i ppor. lek. Marian Fiuto. Ranni leżeli na słomie i plandekach. Brakowało lekarstw i materiałów opatrunkowych. Mimo to lekarze wykonywali niezbędne zabiegi. Z pomocą przyszedł miejscowy proboszcz ks. Józef Czarnecki. Bandaże i chusty operacyjne uszyto z alb i komży, ofiarowanych przez proboszcza. Ok. 17 jeden z lekarzy opatrywał rannego. Ruscy wpadli do szpitala jak szaleni. Pierwszy strzelił z bliska do wychodzącego mu naprzeciw kpt. Wiślickiego. Trafił go w pierś. Ppor. Fiuto sowieci zastrzelili w sali szpitalnej wraz z dwoma innymi rannymi żołnierzami. Kapitana Wasilewskiego wyprowadzono ze szpitala, jeden z sowietów pchnął go bagnetem. Pozostałych rannych żołnierzy wypędzono ze szpitala i ustawiano w szeregu. Tych, którzy nie mogli stać o własnych siłach, zabito na miejscu, pozostałych rannych popędzono na Grabowiecką Górę. Żołnierze sowieccy popychali, kłuli bagnetami ledwo idących ludzi. Kiedy dotarli na miejsce, było już ciemno. Oprawcy zapalili kilka pochodni i w ich świetle wymordowali chorych i okaleczonych żołnierzy. Bestialsko zamordowani oficerowie i żołnierze zostali pochowani na cmentarzu w Grabowcu. Co roku we wrześniu mieszkańcy Grabowca czczą pamięć pomordowanych podczas Mszy św. odprawianej pod pomnikiem na Grabowiec Górze.
Skrzyneczka - pojemnik laboratoryjny z magnesem, po prawej stronie pomnika.
Powodzenia.