🍰🍰🍰
Zaczęło się lekko – od śmiechu, od żartu,
Lecz szybko nastała godzina postrachu.
Na stół wjechał zestaw bez żadnej litości,
Początek uczty... wątpliwej radości.
Karaczan chrupał niczym tost z niespodzianką,
Stuletnie jajo – legenda z poranką.
A śledź kiszony, w zapachu bezwstydnym,
Gonił nosami po korytarzach wstydnym.
Nos sam się marszczył, język drżał ze strachu,
A oczy pytały: „Czy to już po smaku?”
Lecz nikt się nie cofa – drużyna jest twarda,
Choć każdy już marzy, by przyszła nagroda.
„Jeszcze kęs!” – brzmi hasło przez zęby zaciśnięte,
Choć żołądki robią przewroty zaklęte.
Lecz tam, na horyzoncie, lśni złota przystań –
Ciasto – nadzieja i cukrowa przystań!
Z kremem, z owocem, w biszkopcie jak z bajki,
Gładzi języki i koi rozdrażnione brzuszki.
I wtedy już wiedzą – ta droga przez mękę
Prowadzi do słodyczy... co łagodzi udrękę.
Więc brawo dla was – smakowi rycerze,
Co nie drgną przy śledziu, ni przy karaczerze!
RAZ JESZCZE BRAWA DLA WYTRWAŁYCH I ODWAŻNYCH!
🍰🍰🍰