Co tu dużo mówić - Marianowy styl życia zostawia swój ślad. Zdrowotny.
A lata wpadania w ciągi i z nich wychodzenia również zostawiają swoje nieuniknione piętno.
Dobra wiadomość jest taka, że jak się budzisz i Cię boli to znaczy, że żyjesz. No ale boli coraz bardziej.
Marian próbował wielu technik leczniczych - od sanatoriów, przez szpitale (w tym dziecięce) aż po ośrodki badawcze.
I ciągle bolało.
Aż na jednym z festiwali w Jarocinie spotkał Antka, który podzielił się unikatową wiedzą znachorską. Pacjentkę, Rozalię, juz po jednej kuracji przestało wszystko boleć. Permamentnie.
Marianowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, chyba nawet nie dosłuchał końca tej opowieści ;)
Znalazł właściwy piec i wszedł do niego na 3 zdrowaśki.
--------------------------------------------------------------------------
Kordy wskazują budynek ukrycia kesza, spojler wskazuje wejście do pieca.
Uwaga: skrzynka jest niebezpieczna, stan techniczny pieca jest nieznany i na pewno się nie polepsza.
Wchodzisz na własne ryzyko i na własną odpowiedzialność.
Na pewno się pobrudzisz. Bardzo.
Twoim zadaniem jest wejść do pieca, dojśc do jego końca (uwaga - NIE SPADNIJ, piec kończy się pionowym szybem), rozprostować kości i podjąć kesza.
Kesz jest w wiekszym maskowaniu, około metr przed studnią, nie trzeba kopać w tych stertach pyłu.