W trzy tygodnie później Nowowiejski stanął w Chreptiowie. Wszyscy dowiedzieli się o śmierci Tuhaj-bejowicza oraz o cierpieniach Ewki i Zosi. Basia uznała, że jedynie broniąc Kamieńca Nowowiejski może powrócić do równowagi.
Wkrótce wyruszono do twierdzy. W Kamieńcu przygotowywano się do obrony. Wołodyjowskiego witano z honorami i z wielką radością. Wiedziano, że brał udział w obronie Zbaraża, wierzono, że obroni też Kamieniec.
Odbyła się rada wojenna. Choć Wołodyjowski już na początku wezwał wszystkich do podporządkowania się rozkazom jednej osoby, każdy chciał mieć ostatnie zdanie. Padały różne słowa, nawet te o poddaniu miasta Turkom. W końcu jednak postanowiono bronić twierdzy. Wieczorem odbyło się nabożeństwo, podczas którego Wołodyjowski i Ketling ślubowali bronić twierdzy aż do śmierci.