Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
You have to be logged-in in order to perform operations on this cache.
stats
Show cache statistics
Leon Pakin - OP9X88
Dziś ulica Prosnaka, dawniej ulica Pakina.
Owner: Plebek
Please log in to see the coordinates.
Altitude: m. ASL.
 Region: Poland > łódzkie
Cache type: Traditional
Size: Small
Status: Ready for Search
Date hidden: 16-08-2024
Date created: 16-08-2024
Date published: 01-09-2024
Last modification: 13-09-2024
12x Found
0x Not found
0 notes
watchers 2 watchers
58 visitors
8 x rated
Rated as: Excellent
9 x recommended
This cache is recommended by: An Na, Entetee, Equilibrium_prime, izeq, JAsiek., Jeanpaul, Maleska, poop, Wojtek.
In order to view coordinates and
the map of caches
you must be logged in
Cache attributes

Bike  Fixed by magnet 

Please read the Opencaching attributes article.
Description PL

Leon Gerszon Pakin (1910 – 1942) w okresie PRL cieszył się sporą atencją w Pabianicach. Jego imię nosiła spółdzielnia pracy, ulica (obecnie Prosnaka), osiedle domków jednorodzinnych w pobliżu Parku Wolności. Był niebezpiecznym rewolucjonistą. Ze względu na zagrożenie jakie stanowił dla ówczesnego porządku politycznego znajdował się pod kontrolą policji. Uczestniczył w strajkach robotniczych. Odbywał wyroki sądowe w sanacyjnych więzieniach. W latach 30. brał udział w wojnie domowej w Hiszpanii. Walczył we Francuskim Ruchu Oporu. Został rozstrzelany przez nazistów w Paryżu. Wzmianki o pabianiczaninie odnajdujemy na francuskich, niemieckich, amerykańskich stronach internetowych.

Leon Pakin stał się bohaterem strajku 1933 roku w Pabianicach. Pisał o tych wydarzeniach stalinowski Głos Pabianic (21.10.1948): Złoty deszcz więdnących liści pada z wysokich klonów. Wśród nagrobków starego pabianickiego cmentarza krążą jak cienie kobiety – dźwigające naręcza zieleni. Groby przybierają wyraz odświętny.

Jest cisza – z daleka tylko dobiega brzęczenie pracowitego miasta, gdzie tysiące pabianickich robotników buduje przyszłość kraju (...)

 

Leon Pakin, robotnik z Pabianic, o swym pierwszym boju:

Stanęliśmy na ziemi hiszpańskiej. Witani entuzjastycznie przez ludność zajechaliśmy do twierdzy w miasteczku Figueras. Znajdowało się już tam kilkudziesięciu Amerykanów, Anglików, Włochów, Niemców i wielu, wielu towarzyszy innych narodowości. Jedną z najliczniejszych była grupa polsko-ukraińska. Daliśmy dowód, że wierni jesteśmy pięknym tradycjom wolnościowym i hasłu rozbrzmiewającemu dziś na całym świecie: „Za wolność wasza i naszą!” Wielu z nas przedzierało się przez kordony faszystowskiej Polski i hitlerowskich Niemiec – czasem przez kilka nawet miesięcy walcząc z trudnościami, aby wreszcie dopiąć celu. Nie przestraszył nas zakaz ani też dekret hitlerowskich sługusów – Składkowskiego i Becka – grożący nam odebraniem obywatelstwa za walkę z międzynarodowym faszyzmem na polach Hiszpanii. Nie odbiorą nam naszej polskości ci, którzy zaprzedają Polskę niemieckiemu faszyzmowi! Zrozumieliśmy, gdzie nasz posterunek, zrozumieli to i inni przyjeżdżając z Kanady, Argentyny, Kuby i innych odległych krajów.

Wieczorem w imieniu Brygad Międzynarodowych powitał nas komendant twierdzy. Wzywał do jedności i dyscypliny, wyraził pewność, że godnie spełnimy swój obowiązek. Podniosły się w górę zaciśnięte pięści, jak przysięga potężnie zabrzmiała „Międzynarodówka”, pieśń, którą zrodziły barykady Komuny Paryskiej, pieśń, z którą na ustach szliśmy ulicami miast Polski przeciw kulom i pałkom policyjnym – pieśń, która prowadzi bohaterski lud Hiszpanii do walki i zwycięstwa.

Nazajutrz ruszyliśmy dalej. Już w czasie podróży mogliśmy zauważyć ślady zniszczenia dokonanego przez faszystowskie bomby. Mijaliśmy miasta i miasteczka, wszędzie serdecznie witani przez miejscową ludność. Ludzie zasypywali wprost nasze wagony koszami pomarańcz – wszelkimi sposobami starali się wyrazić nam serdeczność. Po dwudniowej podróży przybyliśmy do głównej bazy Brygad Międzynarodowych w Albacete. Otrzymaliśmy umundurowanie, porozdzielano nas do poszczególnych batalionów.

My, Polacy, zostaliśmy dąbrowszczakami. Kompania nasza znajdowała się w pobliskim miasteczku i pojechaliśmy tam ciężarówkami. Trafiliśmy na referat omawiający ostatnie wydarzenia w Barcelonie i zadania nowego rządu Negrina. Już następnego dnia po przybyciu zaczęliśmy się szkolić w sztuce wojennej.

Minęły 4 dni. Wieczorem zawiadomiono nas, że wyjeżdżamy. Krążyły pogłoski, że idziemy na front. Rozpromienieni przygotowaliśmy się do wymarszu. By nas pożegnać, zbiegła się ludność z całego miasteczka. Chwila była wzruszająca, wiele kobiet płakało. Znów podniosły się pięści w górę, znów zabrzmiała „Międzynarodówka”.

Pogłoski, ze idziemy na front, okazały się przedwczesne. Znaleźliśmy się w obozie o kilkadziesiąt kilometrów za frontem jako rezerwa. Spotkaliśmy starych dąbrowszczaków. Z zaciekawieniem i uwagą przysłuchiwaliśmy się ich opowiadaniom o przebytych walkach. Oglądaliśmy na własne oczy polskie granaty, zdobyte na faszystach pod Guadalajarą. W ręce Armii Ludowej dostała się olbrzymia ilość tych granatów. Granaty, wytwarzane przez polskiego robotnika dla obrony ojczyzny, a wysyłane faszystom przez katów ludu polskiego – tym razem dostały się w dobre ręce i dobrze zostaną wykorzystane.

Uczymy się ciągle i staramy się jak najszybciej zdobyć potrzebne nam wiadomości, gdyż doskonale rozumiemy, że im lepiej będziemy wyszkoleni, zgrani, tym skuteczniej przeciwstawimy się faszystom.

Wieczory spędzamy na wspólnych śpiewach i pogawędkach. Nastrój doskonały. Jesteśmy gotowi! Nie pomoże faszystom mordowanie kobiet i dzieci, nie pomoże Guernica i Almeria!

Każdy gwałt faszystów coraz głośniejszym echem odbija się po całym świecie. Potężnieje międzynarodowy front antyfaszystowski. Front ten rozbije i zniszczy raz na zawsze faszyzm!

Jesteśmy gotowi!

My, młodzi dąbrowszczacy, zostaniemy wierni słowom naszej pieśni:

Nie zabraknie z nas ani jednego,

By zniszczyć faszystów i zgnieść

Na front! Batalion Dąbrowskiego

Sztandar do góry swój wznieś!...

Słowa Pakina ilustruje jego zdjęcie, pod którym widniej podpis: Leon Pakin. Przywódca partyzantów okręgu paryskiego FTPF zginął we Francji w 1942 r. rozstrzelany przez hitlerowców. (źródło)

 

Rules of reactivation Reaktywacja jest zabroniona i nie ma od tego wyjątków.
Read more about reactivation of geocaches here
Additional hints
You must be logged-in to see additional hints
GeoKrety

GeoKrety  Pies stróżujący - Total distance: 80 km

Pictures
Jedna z kilku pamiątek po niedawnej nazwie.
Tutaj tabliczka została ostatnio wymieniona na Prosnaka.
Domki Pakinowskie. Można je spotkać idąc ulicą JPll od szpitala do ulicy Śniadeckiego.
Log entries: Found 12x Not found 0x Note 0x All entries Hide deletions