Na jednej z kamienic w Lublinie przy ul. Unickiej powstał mural mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, jednego z największych bohaterów partyzantki antykomunistycznej. Jego nieugiętego ducha oddają ostatnie słowa wypowiedziane przed śmiercią z ręki komunistów: „Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!”.
Mural powstał z inicjatywy Fundacji im. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” z Tarnobrzega wg. projektu gdańskiego artysty Krzysztofa Wyrzykowskiego. Przedsięwzięcie współfinansował oddział IPN w Lublinie, zaś wykonanie muralu zrealizowała ekipa z murale-art.pl.
Hieronim Dekutowski urodził się 24 września 1918 r. w Tarnobrzegu. Ochotnik wojny obronnej 1939 r., 17 września przekroczył granicę z Węgrami i został internowany. Uciekł z obozu i przedostał się do Francji, gdzie walczył z Niemcami w ramach PSZ, ewakuowany następnie do Anglii. W marcu 1943 r. zaprzysiężony jako cichociemny przyjął pseudonim „Zapora” i „Odra”. W nocy z 16 na 17 września 1943 r., w ramach operacji o kryptonimie „Neon 1”, został zrzucony do Polski na placówkę „Garnek” 103 (okolice Wyszkowa).
Początkowo dowodził oddziałem AK w Inspektoracie Zamość, broniąc ludność Zamojszczyzny przed wysiedleniami. W styczniu 1944 r. został mianowany szefem Kedywu AK w Inspektoracie Lublin-Puławy. Ok. 200-osobowe oddziały podległe „Zaporze” przeprowadziły 83 akcje bojowe i dywersyjne. Brał udział w akcji „Burza” na Lubelszczyźnie, po czym bezskutecznie próbował iść na pomoc walczącej Warszawie.
Latem 1945 r., na rozkaz dowództwa, po ogłoszonej przez „ludową” władzę amnestii, rozwiązał oddział (część jego żołnierzy ujawniła się). Uważając amnestię za oszustwo i podstęp, wraz z kilkoma podkomendnymi chciał przedostać się na Zachód, ale grupa została rozbita przez UB pod Świętym Krzyżem w Górach Świętokrzyskich. Wkrótce ponowili próbę – tym razem, po przejściu „zielonej granicy”, dopadła ich czeska bezpieka. „Zapora” dotarł do Pragi, ale nie znając dalszej trasy wrócił do kraju z grupą repatriantów. Na Lubelszczyźnie, jako najwybitniejszemu dowódcy, podporządkowała mu się większość oddziałów i wszedł w skład powstającego właśnie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN). Znów prowadził akcje obronne i zaczepne przeciw komunistom, zadając im znaczne straty.
Po kolejnej amnestii z lutego 1947 r., razem z Władysławem Siła-Nowickim „Stefanem” Dekutowski podjął rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego o warunkach ujawnienia się lubelskiej partyzantki niepodległościowej. Ponieważ rozmowy zakończyły się fiaskiem, razem z dowódcami pododdziałów swojego zgrupowania, podjął kolejną próbę przedostania się na Zachód, podczas której został schwytany i aresztowany.
Po trwającym ponad rok brutalnym śledztwie, został skazany na karę śmierci. Stracony wraz z sześcioma podkomendnymi 7 marca 1949 r. w katowni bezpieki na ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Co do kesza:
Klasyczny miejski mikrus na magnesie.