Spontaniczny wypad "na przejście" z Lupim. Podjeżdżamy na miejsce rozglądając się za "gdzie by tu zaparkować", a pod keszem ktoś urzęduje - jak się chwilę później okazało był to Zober, który akurat wpisywał się do logbooka. No to odwróciliśmy się i zaczekaliśmy aż odłoży keszynkę, po czym zaczęliśmy łowy, poszło szybko, ale keszynka to majstersztyk
Dziękuję ogromnie!!!