Tak, tu właśnie mi się pokiełbasiła ta różnica i poszedłem zwiedzać mosty. Spotkałem tam kolesi opróżniających auto ze śmieci. Ponieważ było ich więcej i byli duzi, to nic nie powiedziałem tylko dyplomatycznie się wycofałem. Pomyślałem jeszcze raz i poszedłem oglądać wiadukty. Gdy w końcu udało mi się ustalić co należy liczyć to ogarnęła mnie keszowa ślepota bo patrzyłem na kesza wielokrotnie nie widząc go. Ostatecznie chyba telefon od małżonki mnie zmobilizował
Dzięki.