Po rozstaniu z Harpusem i Baloniarzem utkneliśmy w Lini a było już grubo po 22iej. I kolejny fart jakim było złapanie na stopa kierowcę z puzonem , będącego zarazem keszerem ( w stanie spoczynku) który podrzucił nas pod docelowe kaszubskie duszki. Mimo uszkodzonego kompasu idealnie co do kroku .
Dziękuję.