W drodze do kesza spotkaliśmy "cykniętego" starszego Pana. Podwieżliśmy go kawałek pod dom. On pokazał nam drogę którą niby można podjechać pod sam pomnik
Postanowiliśmy zrobić drive-ina co o mało nie zakończyło się zaklinowaniem samochodu w małym wąwozie na polu owego Pana. Wszystkie niedogodności wynagrodził sam kesz, myślę że gwiazda mówi zama za siebie
Dzięki za kesza