Na Szczęki trafiliśmy po drodze na pocztę, miejsce orientacyjnie wypatrzone od razu, jednakowoż rozgościły się tam dwie miłe panie, które mimo kosych spojrzeń WMK pójść sobie nie chciały, toteż odłożyliśmy to na później. Po powrocie znaleziona i podjęta bez trudu. Ostatnia z serii kołobrzeskich keszy zbieranych w tym roku. Resztę zrobimy, miejmy nadzieję w kolejnych latach ;). Tak przy okazji tutaj podziękuję dodatkowo za pozostałe kesze, bo przypadkowo wyszło, że wszystkie prawie przez nas zdobyte były jednego keszera. Zlokalizowane w fajnych miejscach, bardzo pomocne przy zwiedzaniu miasta. I wreszcie zobaczyć można w Kołobrzegu coś poza deptakiem i molo
Pozdrawiam (niestety już z Łodzi).