nic nie jechało, nikt nie przeszkadzał. Nawet pojazd zostawiłem na dole
miejsce odwiedzone w fatalnej, deszczowej pogodzie, rowerowo, dzięki uprzejmości Meghan która pozyczyła mi swojego dwukołowego rumaka, podczas "warszawskiej" częsci urlopu. Dzień trzeci. Dzieki za kesza :)