Święto flagi, dzień urlopu i pomimo brzydkiej pogody szkoda mi było spędzać go w domu, za namową MiiOl, zaraz po śniadaniu wsiadłam w samochód i popędziłam na umówione miejsce spotkania...Dziś naszym celem była Mosina i okolice. Ten kesz nas zirytował, miejscówka mocno na widoku, cała się pokułam i jeszcze żeby go podjąć bez wzbudzania większych podejrzeń wysprzątaliśmy dookoła. W końcu wpadł w nasze ręce, między pudełkiem papierosów a puszką od piwa. Pani z ogródka obok patrzyła pełna podziwu. Dziękujemy za kesza i lekcje sprzątania