Wpisy do logu Zagadka Gdyńska nr 14 32x 0x 1x
2018-04-13 23:00 Dombie (1928) - Znaleziona
Zbliżająca się kolejna wizyta służbowa w Gdańsku skłoniła mnie do tego, żeby wreszcie połączyć ten wyjazd z trochę większym keszowaniem niż jeden, czy dwa strzały. Pewnie gdybym znajdował się w jakiejś innej miejscowości, zdecydowałbym się na nocną łazęgę w towarzystwie własnych myśli, co ostatnio sprawia mi więcej przyjemności niż kiedykolwiek. Ale, że znajdowałem się w Trójmieście, własne myśli miały bardzo silnego konkurenta w osobie Lady Moon. Niewielu konkurentów zdołałoby pokonać własne myśli, ale Lady Moon nie miała z tym kłopotówA ponieważ - nakręcony nieoczekiwanymi wyimkowymi sukcesami w Gdańsku - zainteresowałem się również wyimkami z Gdyni (znanymi jako Zagadki Gdyńskie) i odniosłem pewne sukcesy wirtualnie przeczesując tutejsze ulice, to umówiliśmy się z Lady na łazęgę po Gdyni. Wyspowiadałem się jej z moich zagadkowych sukcesów i poprosiłem, żeby zarekomendowała kilka innych miejsc, które moglibyśmy odwiedzić przy okazji. I tak oto w piątek trzynastego zameldowałem się na Grabówku, gdzie zaczęliśmy naszą eskapadę!
Zagadki były tą częścią dzisiejszego programu, która znalazła się na liście dzięki moim sukcesom w wirtualnym zwiedzaniu Gdyni dzięki uprzejmości powszechnie znanego wujka. Byłem zaskoczony, że udało mi się wyszperać tak wiele tych wyimków. Szczególnie jeden z nich napawał mnie wielką radością (ale o tym w swoim czasie). Ale też poświęciłem na to naprawdę sporo czasu. Kesze staram się zawsze logować bardzo skrupulatnie w takiej kolejności, w jakiej je podejmowałem, starannie notując rzeczywisty czas podjęcia. W przypadku tych zagadek z dość zrozumiałych powodów zmieniam to podejście i loguję je według ich numerków i w zupełnie innej kolejności niż faktyczna kolejność podejmowania. Myślę sobie, że skoro ja je odnalazłem w guglu, to i innym się to udaHistoryjki, które nas spotkały w miejscach ukrycia są już jak najbardziej prawdziwe, a niektóre były dość zabawne. Historyjka wiążąca się z tym miejscem jest taka, że... tej zagadki nie udało mi się wyszukać wirtualnie. Matka Założycielka co prawda lojalnie uprzedza w opisie, że dziewczynki nie ma na street view, ale od czego jest cała reszta Internetu? Niezrażony przestrogą szukałem i szukałem, ale bez skutku. Smuciło mnie to o tyle, że ze wszystkich zagadek ta chyba najbardziej mi się podoba... no może oprócz smoka - ale jak dla mnie smoki są poza wszelką konkurencją :)
Nie miałem więc tego miejsca na mojej liście zdobyczy do odwiedzenia, czym nie omieszkałem się podzielić z Lady Moon, która wzruszyła ramionami i powiedziała, że wcale się nie dziwi, że nie znalazłem dziewczynki i że przecież wspomniała o tym w opisie. Potem ruszyliśmy w trasę i po kilku keszach już trochę nie pamiętałem o dziewczynce w żółtych kolorach. Aż do momentu, kiedy Lady Moon powiedziała mi niespodziewanie: - Wiesz co, zatrzymaj się tu na chwilę, o tu, na prawo.
No więc zatrzymałem się na prawo, a wtedy Lady Moon powiedziała: - No to się teraz rozejrzyj.
A kiedy się rozejrzałem nie mogłem uwierzyć. Nigdy nie spodziewałbym się jej w TAKIM miejscu!
Wielkie dzięki Joanno!