Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Elektrownia    {{found}} 64x {{not_found}} 4x {{log_note}} 3x Photo 2x Galeria  

2732711 2018-04-13 21:40 rekomendacja Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Zbliżająca się kolejna wizyta służbowa w Gdańsku skłoniła mnie do tego, żeby wreszcie połączyć ten wyjazd z trochę większym keszowaniem niż jeden, czy dwa strzały. Pewnie gdybym znajdował się w jakiejś innej miejscowości, zdecydowałbym się na nocną łazęgę w towarzystwie własnych myśli, co ostatnio sprawia mi więcej przyjemności niż kiedykolwiek. Ale, że znajdowałem się w Trójmieście, własne myśli miały bardzo silnego konkurenta w osobie Lady Moon. Niewielu konkurentów zdołałoby pokonać własne myśli, ale Lady Moon nie miała z tym kłopotów:)A ponieważ - nakręcony nieoczekiwanymi wyimkowymi sukcesami w Gdańsku - zainteresowałem się również wyimkami z Gdyni (znanymi jako Zagadki Gdyńskie) i odniosłem pewne sukcesy wirtualnie przeczesując tutejsze ulice, to umówiliśmy się z Lady na łazęgę po Gdyni. Wyspowiadałem się jej z moich zagadkowych sukcesów i poprosiłem, żeby zarekomendowała kilka innych miejsc, które moglibyśmy odwiedzić przy okazji. I tak oto w piątek trzynastego zameldowałem się na Grabówku, gdzie zaczęliśmy naszą eskapadę!

Program dzisiejszego wieczorno-nocnego keszowania był mi znany tylko częściowo. Były to zagadki, które udało mi się rozkminić. Resztę programu przygotowała w ramach niespodzianki Lady Moon. I to jakiego programu! A że Lady Moon jak mało kto potrafi budować klimat, to ta wyprawa na długo pozostanie w mojej pamięci. O szczegółach każdego punktu programu dowiadywałem się tuż przed. Tutaj było podobnie. Zajechaliśmy na parking koło szpitala, a Lady beztroskim głosem oświadcza mi: "No to teraz weź sobie rękawiczki i idziemy do lasu". Gdyby kazała mi tam pójść samemu nie zrobiłbym tego nawet gdyby groziła mi śmiercią. Kiedyś, dawno temu, w trakcie służbowej wizyty w Gdyni zrobiłem sobie mały spacer przez Kępę Redłowską. Zanurzyłem się w nią z miejskiego gwaru i poczułem się tak, jakbym wkroczył do innego świata. Był jasny dzień, a ja wędrowałem przez pusty las i przez cały czas nie byłem pewien, czy więcej było we mnie strachu, czy podziwu. Teraz miałem tam pójść w nocy. Po to, żeby wspólnie z Lady Moon zreaktywować kolejny klejnot z Podziemnej Gdyni. Wszystko było w tym lesie niesamowite. Każdy szelest. Każdy szept powietrza i bukowych gałęzi. Każdy szmer kropel wody zbierających się w zagłębieniach terenu, między kamieniami i w kępach mchu. No i elektrownia. Majestatyczna. Tajemnicza. Ponura. Muszę powiedzieć, że i tak dopisało mi szczęście, bo gdyby nie ta krata, to Lady Moon nie odpuściłaby mi i musiałbym wchodzić do wewnątrz. Znaleźliśmy tam zresztą miejsce, gdzie prawdopodobnie nadal DA SIĘ wejść do środka, ale jest ono tak wąskie, że nawet po silnej kuracji odchudzającej prawdopodobnie bym się nie przecisnął. Nagle mnie olśniło. Uświadomiłem sobie, że stojąc w sercu tego magicznego lasu, na tym niesamowitym wzgórzu nie boję się. Że jestem coraz bardziej urzeczony pięknem - nieskończonym pięknem tego miejsca.

Z reaktywacją poradziliśmy sobie bardzo szybko. Znaleźliśmy dobre miejsce, w którym bez większych kłopotów udało się przygotować odpowiednie schowanko. I trochę mi było szkoda, że to już trzeba wracać. Ale czekało jeszcze wiele innych punktów programu...

Te inne punkty przyniosły więcej emocji i więcej przeżyć. Innych przeżyć. Silniejszych. Ale tutaj było najpiękniej. I najbardziej magicznie.

Dzięki Joanno!