Log entries Wieś, której nie ma... 40x 0x 3x 4x Gallery
2017-06-15 17:08 Lumen (8798) - Found it
To była najdziwniejsza podróż po kesza, jaką przeżyłam. Od momentu startu i obraniu celu - jaką drogą się udać najlepiej.... Do mojego KeszoSmarka doczepił się rój szerszeni. Tak ich wkurzyliśmy przystankiem na polu, że postanowiły lecieć za nami..... prawie 1,5 kilometra!!!! Teren nie rozpieszczał, więc nie było jak auta przyspieszyć, jechaliśmy więc z 15 - 20 na godzinę a szerszenie równo z nami. Pierwszy raz widziałam, jak rój ściga auto LOL nie powiem przez chwilę poczułam się jak na filmie Alfreda Hitchcocka Po dojechaniu na kordy jeszcze z 15 minut staliśmy w rozgrzanym aucie, na wyłączonym silniku i czekaliśmy aż rój znudzi się uderzaniem swoich cielsk w szyby i maskę auta.
Obiektu z opisu kesza nie widać latem nawet ze 100 metrów, gęstwina niemiłosierna i szliśmy dosłownie "w ciemno". Na miejscu pełen relax, rozluźnienie i wielki rogal na twarzy, bo widoki zacne. Dzięki!