Pierwszy etap znaleziony bez problemów.. drugiego natomiast się naszukałem.. przeczesałem wszystko w okolicy i nic. Pomyślałem, że kesza wcieło. Zbieram się do odjazdu, a tu kesz na parapecie sobie leży rozłożony elegancko (patrz foto).. i niema żywej duszy.. spakowałem i odłożyłem chyba na właściwe miejsce.