He he, szukam sobie w punkcie docelowym, a tu nagle ktoś mnie zagaduje - Ojciec Założyciel we własnej osobie i mi mówi, że trochę błądzę (stałem w sumie plecami do miejsca ukrycia). Sam rozejrzał się to tu to tam i powiedział, że kesz nie zginął, więc życzy mi powodzenia i leci dalej, bo się spieszy do lekarza. Ja więc też popatrzyłem to tu to tam i... zobaczyłem coś podejrzanego - to był kesz oczywiście Dziękuję :)