Znaleziona, ale... Idąc z góry wąwozem nagle pod nogami zauważyłem charakterystyczne "słoneczko". Zdeptany, sponiewierany, mokry logbook. Już ktoś zniszczył - myślę sobie i szybciorem zapakowałem w doraźny pojemnik (Żubrówek?), ukryłem w miejscu gdzie powinien być i gitarka.
Nic ciekawego? Ależ przeciwnie, bo właśnie teraz siedząc w domu uświadomiłem sobie, że wpisów w logbooku było wiele, a tutaj jestem drugim znalazcą.
Tak , tak znalazłem książkę od poprzedniej zarchiwizowanej skrzynki.
Spodziewajcie się dwóch różnych skrzynek w tym samym miejscu