Dojechałam na miejsce i się załamałam - na Świdrze przy grzmiącej muzyce tłumek nastolatków uprawiał ślizgi na mini-deskach. Myślę sobie "no nic, zobaczę co powiedzą kordy, może to jakoś z boku będzie czy co...". No i było Może nie z boku ale w miejscu tak ukrytym przed wzrokiem postronnych, że mogłam wszelkie ewolucje w spokoju wykonać Nie dość, że nigdy tu nie byłam, czegoś się dowiedziałam to jeszcze dobrze się bawiłam No i kolejna część do serii kolejowej nadgryziona.