Przeprowadzono procedurę adopcji skrzynki: Użytkownik -> Użytkownik

Kurcze, praktycznie wszystkie skrzynki które pooddawałem do adopcji są już nieaktywne;). Człowiek się nie bawi już tyle czasu to nawet pojęcia nie ma że takie historie się dzieją;). Choć tutaj akurat wiedziałem bo do otwartego zaraz obok sklepu czasem udajemy się na zakupy:).

Ta keszynka zakładana była na zasadzie "każdy wyjazd skrzynkowy - jeden założony w rewanżu kesz". Przez chwilę udało się zachować tą tradycję:). Później już zacząłem tak kombinować z maskowaniami że na dłuższą metę kończyły się pomysłu na maskowania;).

Zakładanie wspominam śmiesznie. To były początku keszowania więc wszystko co można było zrobić dla OC cholernie cieszyło. Nawet taka słaba skrzynka ukryta w tak mało atrakcyjnym miejscu. Choć wiem, że są zwolennicy takich chłopskich klimatów:).

Niestety, ale wczoraj specjalnie przejeżdżając obok, dostrzegłem że PGR już jest poskładany do wielkości małych kamyczków. Szkoda, bo pamiętam jak kesza podejmowałem.

Automatyczna archiwizacja - 6 miesięcy w stanie "Tymczasowo niedostępna"

Znaleziona dosłownie rzutem na taśmę. Okazuję się że jacyś robotnicy powoli rozbierają wszystkie budynki. Zaczynają od eternitu na dachach i jak się dowiedzieliśmy na razie tylko takie mają wytyczne.

Kesz był jednak na miejscu. Wziąłem go z góry na dół wprost w ręce nowego właścicielaKtóry niestety chyba będzie zmuszony kesza zarchiwizować. 

PGR przestaje istnieć. Jacyś panowie właśnie zdejmują eternit z dachów. Prawdopodobnie w najbliższym czasie prace posuną się dalej. W związku z tym kesza zawieszam na bliżej nieokreślony czas - według wszelkiego prawdopodobieństwa pójdzie do archiwizacji.

https://goo.gl/photos/Ln1P1Qi66tH6EBLL8

Przeprowadzono procedurę adopcji skrzynki. Dotychczasowym właścicielem był morrison-1986 . Nowym właścicielem został użytkownik JAsiek..

Fakir faktycznie by się ucieszył, moje dłonie trochę jakby mniej.

Pierwszomajowe keszowanie z Maleską. My nie damy rady? My?Teren się zmienił, zdjęcia już raczej nieaktualne, teraz do kesza wchodzi się jak po schodach niemalDzięki za pokazanie miejsca, TFTC, pozdrawiam, Nati.

Jakoś te urbeksy to nie moje klimaty. Ogólnie lubię takie porzucone miejsca ale już to wchodzenie pod dachy??? Ech... Co zrobić? Wołałem, zachęcałem... kesz nie chciał zejść. Musieliśmy wejść po niego. Od czasów spoilerów trochę się tu zmieniło i to co zostało z części budynków nie zachęca nawet do podchodzenia bliżej. Ania weszła ze mną żebym nie był sam jakby się zawaliło. Co za logika :-0 Chyba lepiej jakby została żeby miał kto wezwać pomoc jak się zawali ale kto by tam z kobietą próbował dyskutować. I tak znaleźliśmy się oboje tuż przy skrzynce. Ostatni etap pokonałem sam lewitując niczym hinduski fakir... To wcale nie takie trudne jak się ma pod sobą dywan z gwoździPodsumowując: skrzynka zdobyta, kreta nie ma, spodnie dotychczas wyjściowe zmieniły się w robocze, kurtkę na szczęście zdjąłem przed wejściemDzięki :-)

Złapany w niedzielę wraz z ekipą śląskąSama nigdy bym tam nie poszła ! Swietne miejsce Dzięki:)

Tak sobie myślę że ja to chyba nigdy na terenie żadnego PGR nie byłem. Aż do teraz. A ten zwiedziłem na tyle na ile pozwoliło mi towarzystwo. Czyli z dołu do kesza i z powrotem. Może jeszcze kiedyś się uda tutaj zajrzeć..

Jakoś nigdy nie miałem okazji odwiedzić jakiegokolwiek PGRu, aż do dzisiaj Po kilku chwilach keszyk już był w naszych rękach.

Dzięki za historię i  kesza.

W śląsko - lubomiersko - dąbrowskiej mocnej ekipie na zakończenie fantastycznego, owocnego weekendu w Łodzi. Już nie jeden PGR zwiedzałam tak, że klimat nie był mi obcy. Keszyk szybciutko namierzony i podjęty przez męską część teamu. Dziękuję

Fajny teren, Fajna lokacja, Fajny kesz :)

Wreszcie moja !! Się człek natrudził.. Podchodziłam na tyle na ile odwagi ma starczało, także za którymś razem się udałono może, dlatego że teraz był ze mną ktoś mniej strachliwy.. i tak się mu podobało, że chyba się dziś nowy keszer narodził. Tak czy inaczej, ta skrzynka to takie moje małe trofeum :)

Bardzo fajne miejsce. Zwiedziliśmy cały PGR. Skorzystaliśmy z podpowiedzi (zdjęć) i dzięki temu udało nam się znaleźć kesza. Na końcu poszukiwań przydaje się trochę gibkości:)

skrzynka znaleziona, co prawda trzeba patrzeć pod nogi, ale miejsce godne uwagi.

Podjęta w towarzystwie Zwierzu666

Super klimatyczne miejsce rodem z gier o apokalipsie. DOdatkowo przeszkody w postaci dziur i gwoździ, oraz trochę wspinaczki. Super!

Bardzo ciekawa okolica oraz super miejsce schowania skrzynki!

Miejsce super jedyne co mnie trochę odstraszylo od miejsca ukrycia to wystające gwoździe z desek oczywiście ostrym do góry.
----------------------------------------------
Logged from my android phone using columbus

Znaleziona razem z Jull. Wejście jedną stroną, zejście drugą, zerwany zegarek i poobcierane ręce, ale warto było. Dla urbexów zawsze warto!

Znaleziona z naszą ekipą i Wojstef1

Genialny urbex, fajnie się zwiedzało, dziewczyny dostały +15 do wspinania się, gdy w oddali przebiegły dziki. Dzięki za kesza, uwielbiamy urbexy :P

Miejsce niebezpieczne patrząc z dołu, a spacerować po dachu bez belki nośnej z nadpaloną konstrukcją to dopiero przeżycie. Wymagana zdolność nie-wpadania-w-dziury i wspinania się. Przy okazji "keszerzy" wypłoszyli dziki odwiedzające opuszczony PeGieEr

Samo miejsce zaniedbane, dach rozrywa się z żalu. I na pierwszym piętrze jak i stryszku. Wejście jest ułatwione (tak mówiła Maleska, ja tylko jak gówniarz chodzę i powtarzam :D).

Bardziej niż wystające gwoździe, denerwował mnie stan podłogi po prawej stronie. Czyli jej brak. Wszystko się zapadło a podbitka po jednej stronie tak ładnie się zapada, że zastanawiałam się czy mnie utrzymaSama skrzynka nie ucierpiała. Leży jak pudełko śniadaniowe i nic jej nie jest. Sucho i miło ;)

Znaleziona z Maleską chroniącą nasze rowery ;)

Jak je później wynosiłyśmy z budynku, to pani wyprowadzająca pieska była lekko zdziwiona... Jak one w tej ruinie rowery znalazły :D

Urbex i wspinaczka - super sprawa. Trochę sie pogimnastykowałem i skrzynka moja. Kolorytu do kesza dodał fakt, że w momencie kiedy sie wpisywałem do logbooka przez teren przejeżdżał ciągnięty przez konia koleś na wozie. Poczułem się jakbym się przeniósł w czasie do przeszłości tego miejsca.

Trochę gimnastyki, wspinaczki i skrzynka znaleziona. Trzeba uważać nie tylko na gwoździe, ale też na dziury. Świetne miejsce ukrycia.

Doskonale ukryta skrzynka, trzeba uważać na gwoździe a wspinaczka była wspaniała, klimatyczne miejsce.

Znaleziona wraz z ppaciek, kasztan14b i paulix6. Dobrze, że chłopaki byli dzielniejsi ;))

Ta to wdrapywanie się na górę było niezłe. A PGR faktycznie bardzo dobrze zachowany tylko chyba zorganizowali tam sobie wywóz śmieci bo ładna sterta rośnie w głębi gospodarstwa.

Keszyk znaleziony z karmelek195, Kasztan14b i paulix6. Weszliśmy tylko we 2 z Kasztanem - dziołszki zostały na dole  Namierzona bez problemu, ale z wejściem było trochę kombinacji. Jak to w urbexie - trzeba się trochę wygimnastykować. 

Relikt PRL-u taki tam PGR   szkoda tylko, że to tak niszczeje ale to jak wszędzie po PGR-ach.

Skrzynka namierzona bez problemu, dzięki za pokazanie miejsca.

 

Nawet nie wiedziałam, że w obrębie łódzkim takie miejsca jeszcze istnieją...  Powiało historią i czasami świetności... Z racji obecności młodziutkich keszerek, trzeba było im wytłumaczyć co to takiego PGR, do czego służył taki stwór i co się tam hodowało. Tabliczka "MACIORA NR..." trochę pomogła.

 

Kolejne niedzielne keszowanie razem z Olo. Pogoda na początku nie zachęcała, ale całe szczęście później przestało padać. Po dotarciu pod właściwy budynek gospodarczy zaczęliśmy kombinować jakich cheatów użyć, aby się dostać na pierwsze piętro. W końcu stworzyliśmy coś, co przyprawiłoby o zawał niejednego BHP-owca. Boże, dzięki, że wskazałeś nam (co prawda niewiele bezpieczniejszą) drabinę. Chwilę po wejściu na górę, podziwialiśmy fragment dachu, który powoli zamierza się stać podłogą. Na 1,5 piętro wpakowaliśmy się obaj, ale z racji tego, że jest tam dosyć ciasno i roi się od wystających gwoździ, które polują na krew keszerów, to tylko Olo wcisnął się po skrzynkę. Później już było z górki. Szybkie wpisy, odłożenie na miejsce i trochę bluźnienia na temat tego, że zejścia są zawsze trudniejsze. Wszystkie przydatne nam materiały poodkładaliśmy tam gdzie były przed naszym przyjazdem. W pamięci zostaną mi sterty tabliczek z napisami "Maciora nr ..." Dzięki za pokazanie miejsca. Pozdrawiam.

Niedzielne poranki z Niflhel'em zaczynają mi się podobać tylko pobudka jakoś tak wcześnie wypada Dziś kolejna wspólna wyprawa.
Ta skrzynka była pierwsza na dzisiejszej trasie. Na miejscu zwiedziliśmy obiekt w celu poszukiwania czegoś co byłoby pomocne przy wejściu. Znaleźliśmy i przytachaliśmy, a jak układaliśmy (dość niepewną) konstrukcję to Niflhel dostrzegł drabinę 10m obok

Dalej poszło sprawnie, wpisy, wymiana GK i na koniec odstawiliśmy wszystkie pomoce na miejsce.

Dzięki.

IN: GK Jack 3.5
OUT: GK Smycz z Kolbud - nie wiem skąd się tu wziął bo zalogowany jest gdzieś w okolicach Gdańska :)

Wspólna wyprawa z anoriell, Rysią i Ryjkiem+.

Teleskopowa drabina okazała się doskonałym zakupem - o czym przekonałam się również przy okazji tej skrzynki.

Budynki stopniowo się walą - dotyczy to zwłaszcza stropów wykonanych z dziwnej mieszaniny wiórów i gliny oraz desek z ponabijanymi na sztorc gwoździami. W efekcie poruszanie się po wyższych piętrach wymaga rozmaitych kombinacji alpejskich.

Penetrowałyśmy je wspólnie z anoriell, która sprawnie wypatrzyła skrzyneczkę.

Dzięki!

Baaardzo zaległy wpis...

Bramstenga nie pozwoliła mi wejść na górę więc zdołałam zwiedzić tylko parterTFTC!

Tak jak napisały już moje szacowne TwoarzyszkiMoja robota ograniczyła się do profesjonalnego trzymania drabiny i zwiedzania niższych kondygnacji...

Skrzynka zdobyta w ekipia: anoriell, Bramstenga, Rysiaaa i ja.

TFTC + ocena znakomita za miejsce!

Opuszczory PGR świecił samotnie na mapie i trzeba było w końcu się po niego wybrać. 

Dzięki niezawodnej drabinie Bramstęgi (tak, tak, jesteśmy urbeksowymi oszustami) udało się wdrapać po kesza dość łatwo, ale muszę przyznać, że ludowa myśl techniczna w postaci gwoździ wbijanych od dołu do góry naprawdę mnie zaskoczyła :D

Skrzynka wydostana z miejsca ukrycia w drużynie: Bramstęga, Ryjek+, Rysiaaa i ja :)

Fajne miejsce, dzięki za keszaznaleziona razem z gacekboss i jego synem. mimo solidnej tyszy i lęków.. dali my rade :D

 

 

Rowerowo po Łodzi i okolicach. Dzień #2: wzdłuż Neru,i torów tramwajowych do Lutomierska, a potem cyklogrobbing.

To fakt, zrobiliśmy drive in pod skrzynkę i tam skitraliśmy rowery. Tyle że nie zorientowaliśmy się, że to miejscówka keszowa i ruszyliśmy zwiedzać i szukać kadrów ze spoilerów... żeby na koniec wrócić do punktu startu. Skrzynka walała się zupełnie luzem pośrodku, więc ją położyłem w rogu i nakryłem jakąś deską.

Aśmy się naszukali budynku... a potem wyszło, że skrzynka jest tam, gdzie zaparkowaliśmy rowery. Przy okazji dotahaliśmy na miejsce białe krzesło, nówka sztuka, aż żałowałam, że nie mogę zabrac do domu. I ono okazało się za niskie. I Meteor musiał wleźć po resztkach drabiny.

Znaleziono :)

Żałuję, że miałem jedynie krótką chwilę na podjęcie skrzynki. Jest się tam gdzie poszwędać, a miejsce urokliwe. 
Wejście, ani gwoździe nie sprawiły znaczących kłopotów. Odzienie i ciało pozostały bez skazy.
Dzięki.

Podjęta z blackdragoooo. TFTC

Fajnie tylko trochę niebezpiecznie. Ubierzcie się byle jak, bo trzeba się przygotować na wdrapywanie się po betonach. Generalnie OK. ZNALEZIONE z chomik12321 w zeszly weekend za drugim podejściem.

:)

Bardzo przyjemna skrzyneczkaNie ukrywam, że nie było łatwo dostać się na piętro, ale satysfakcja ze zdobycia jest :)

Dzięki za skrzynkę. Trochę się z siostrą naszukałem ale w końcu podejście zakończone sukcesem. <br /> P.S. wziąłem geokreta

Rowery "porzucone" w jednym z pomieszczeń. Chwila poszukiwania rozsądnego wejścia, jednak schodów brak. Dzięki trzy osobowej ekipie nie było problemów z dostaniem się na górę. A tam znalezienie skrzynki było formalnością. Cały "kompleks" bardzo ciekawy. Dzięki.

 

Chyba koledzy niżej wszystko opisali, nie pozostaje mi nic innego jak tylko podziękować za możliwość zdobycia skrzynki.

Takie kesze lubię najbardziej. Niby szybko, nie było żadnego problemu ze znalezieniem, a jednak jakiś poziom trudności był. Zdobyta 3 osobową ekipą. Dobrze mieć kolegę ''z tasiemcem''. Lekki, wejdzie wszędzie, nie ma problemu z podsadzeniem- same zalety. Ogólnie to chyba jeden z lepszych dni w przygodzie z OC, nie dość że 100% znalezionych keszy to przyjemna atmosfera i ładna pogoda na rower. Oceniam znakomicie.

Świetna skrzynka! Trzeba chwilę pomyśleć, jak się zabrać do szukania. Ciut niebezpiecznie, ale bardzo ciekawie. Poza tym urbex w gratisie. Kesz ma się dobrze. Polecam!

Ciekawe miejsce można połazić i pozwiedzać a widząc zarwany dach odrobina niepewności zawitała na mojej twarzy. Pozdrawiam

Po kolei.

Po dojechaniu na miejsce, krótka wymiana zdań na temat życia Lapończyków (-15 stopni) ;)
Później po zlokalizowaniu miejsca ze spojlera, Tisia jak dzik wskoczyła tam gdzie trzeba, Doktorek zaś potrzebował trochę więcej czasu na analizę (ten kto ma stopy wielkości stóp chomika ma łatwiej).

W dalszej części teamwork był nieodzowny. Szybki podrzut Tisi w górę, trzymając za stopy (za tyłek byłoby łatwiej, ale etyka stosunków przyjacielskich zobowiązuje) i podjęcie kesza. :)

Ogólnie Doktorek lubi takie miejscówki, a przy podjęciu kesza przygody były, więc zielone.

TFTC

Jak dla mnie to świetna sprawa!

Zajeżdżamy na miejsce, idziemy przez chaszcze, wertepy, śniegi i szklanki na kordy i wreszcie do nas dotarło, że przecież na kordach nie ma czego szukaćDoktorek piorunem przeanalizował spojlery i pokazał mi palcem gdzie mam włazić. Jako, że temperatura -15 st. zamroziła mi mózg i pałętałam się tam bezowocnie, to Docu też musiał wleźć, i ponownie pokazać palcem, gdzie mam włazićJako, że temperatura zamroziła mi też kończyny, to jeszcze należało mnie tam wciepnąćhehe.

Uprzejmie donoszę, że w czasie jak pokurczona walczyłam o życie podczas podejmowania kesza- Doc jarał e-cygareta ;)

Dzięki za kesza, powałęsaliśmy się, pooglądaliśmy ale do pałaszowania nic nie było! ;)

Miejsce pokazała mi Mia87 i AdiBeat. Trochę ciężko było wejść ale jakoś się udało:) miejsce ukrycia też niczego sobie. Radzę uważać na gwoździe bo wystaje jeden przy drugim

Okoliczne akcesoria okazały sie niezbedne do zdobycia kesza. Kto by pomyślał, że takie miejsca jeszcze istnieją w okolicy. Dzięki.

Bardzo ciekawie zlokalizowana skrzynka, sprytnie ukryta. Zdobyta po króciutkiej wspince z Sillen. Dzięki. 

Oj długo zabierałem się do podjęcia tego kesza. Teren całkiem dobrze mi znany. Do kesza nie było łatwo się dostać zwłaszcza że nie jestem jeszcze w pełni sił. Krótka walka z gwoździami i kesz wpadł w moje ręce. Dorzuciłem 2 geokrety oraz nowy logbook. Dzięki za spora gimnastykę przy podejmowaniu skrzynki. Oczywiście ocena znakomita!

Kurcze ja nie wiem czemu nie ma logbooka... wrzucaliśmy go na bank ale w takim razie trzeba się przejechać znów poigrać z gwoźdźmi;-)

Nadal sporo gwożdzizawalony strop i w ogóle bardzo klimatyczne miejsce, może nie klasyczny urbex ale... W środku brak logbooka, niestety nie miałem nowego na serwis. Na pewno warto zwiedzić cały kompleks. Ocena znakomita, pozdrawiam, TFTC!

Dosyć ciekawe miejsce, już niewiele takich się ostało. Skrzynka z gatunku niebezpiecznych, grożących utratą życia a nawet gwoździem w kolaniePodjęta z Mia " Gwóźdż w kolanie" 87.

Ok, znalezione, choć bez przygód się nie obyło... Gwoździ multum, jeden z nich wylądował nawet w moim kolanie! I nawet nie bolało tak bardzo w porównaniu z późniejszą szczepionką przeciwko tężcowi i wyzytach w szpitalach.

Co do wejścia to uważam, że bez problemu można się dostać na wspomniane przez założyciela 1-sze piętro a nawet 1,5 piętro.

Niestety w skrzynce brak logbooka. No chyba, że wyciągnęliśmy nie ten skarb co trzeba.

znalezione razem z dwoma przyjaciółkami. Jak przystało na dziewczęta, trzymały się za ręce i martwiły czy dach się nie zawali;p
Okolica bardzo fajna i keszyk również, ale niestety bez logbooka ;c

in: człowieczek lego

out: gwizdek

podjęta w ramach wieczornego "spaceru" z żoną. oczywiście jak na stare dobre  małżeństwo przystało na spacer podjechaliśmy autkiem :P

 

sam kesz ukryty w strasznym miejscu, drugi raz na pewno po niego nie wejdę. do tej pory do skrzynek "niebezpieczne" podchodziłem z małym przymrużeniem oka, ale dzisiaj tężec zajrzał mi głęboko w oczy, bo tak jak poprzednik, zamiast delektować się widokami walczyłem z każdym czychającym na mnie zardzewiałym gwoździem. a na tej wiórowej podbitce sufitowej też lepiej stóp i kolan nie stawiać, zwłaszcza jak się człowiek zbliża do setki. na prawdę drżałem o swoje zdrowie. co do faktu, że yoshio zniszczył jakąś konstrukcję do wchodzenia to mam mu to za złe. drabina z 2 szczeblami nie mogła być darzona zaufaniem. musiałem wspomóc się równie niestabilnymi skrzynkami po napojach spirytusowych. ogólnie wrażeń moc, ale niekoniecznie przyjemnych.

 

na koniec fajna anegdotka z bardzo subiektywnej historii tego miejsca:

pamiętam doskonale jak jeździłem z dziadkiem na pieczrki do tego PGR'u. oczywiście pieczarki najlepiej rosną na krowich plackach, a że krów było tam co niemiara, krowich placków również no i co za tym idzie pieczarek. sam teren był co najmniej jeszcze raz taki wielki jak obecnie, od północy był tam ogromny wybieg-łąka dla krów, ogrodzony był elektrycznym pastuchem, który normalnie nie był włączony. bladym świtem, kiedy krów jeszcze nie wyprowadzono z obór, jechałem z dziadkiem na pieczarki. któregoś razu było jakoś inaczej niż zazwyczaj, coś mi podpowiadała intuicja, że tym razem (zupełnie inaczej niż zazwyczaj) elektryczny pastuch jest włączony.

- dziadku, nie wchodźmy tam, bo tu wisi tabliczka, że jest prąd.

- nigdy tu żadnego prądu nie było.

- ale wcześniej nie było tabliczki a teraz ktoś powiesił.

- mówię Ci, że nie ma żadnego prądu.

- dziadku, patrz. tam się kręcą jacyś ludzie, jeszcze nas wygonią. albo może właśnie oni włączyli prąd.

- nie ma żadnego prądu, udowodnić ci?

patrzyłem na dziadka nieufnie, a on (sic!) nachyla się twarzą nad drutem, wyciąga język na wierzch i język zbliża do druta. zupełnie jakby to była bateria 4,5V.

JEB!

dziadek odskoczył do tyłu na jakieś 3 metry, padł na plecy jak kłoda. gałki mu się zaczerwieniły i zaszły mgłą, z nosa poleciały straszne gile. jęknął strasznie i zwinął się w kłębek... język mu spuchł, tak, że nie mógł mówić do końca dnia. nawet mu migdałki spuchły.

pieczarek tego dnia nie było, a ja nigdy się tak nie bałem, że ktoś umarł. do jego śmierci się z tego śmialiśmy, choć była to dla 7-letniego mnie niezła trauma. był z dziadka gigant!

no cóż, skleroza nie boli, tylko potem nogi bolą... co z tego, że byłem przy zakładaniu kesza, jak zapomniałem się wpisać do logbooka? więc chcąc nie chcąc musiałem podjechać. w sumie i tak od poprzedniej skrzynki miałem 3 rzuty mokrym beretem :)<br /> konstrukcja prowadząca na górę, misternie utkana przez poprzedników poszła w zapomnienie. po co ułatwiać? i tak jest tam w miarę łatwe dojście. fakt, gwoździ sporo, na jednego lekko się nadziałem, ale receptory bólu sprawiły, że nie pchałem dalej ręki. po chwili wygrzebałem kesza, wreszcie się wpisałem, zabrałem jednego kreta, wrzuciłem innego i pomknąłem na rowerze dalej. a kesz w końcu z czystym sumieniem mogę zdjąć z mapy. TFTC!

Mi natomiast obok "wejść" udało się wyczaić jakieś prlowskie, stare trucizny koloru blond. Zapach jest od nich co niemiara, bo słoiki potłuczone, więc lepiej się tego nie nawdychać. Ale tak czy siak fajna rzecz, z zachowanymi etykietami. PGR sam w sobie też fajnyTFTC

Wejść do kesza jest kilka, o czym z Rozartem się przekonaliśmy… np. na „moje” miał za duże buty, to pobawił się w gibkiego i dzielnego chłopca ;p Dobry spacerek, przy okazji znalazłam lokalizajcę, gdzie ja ukryłabym keszaBardzo mi miło, że niektórym chce się szukać takich miejsc, a my już tylko myk – na gotowe ;p

in: GK Łenifer Bolo

Znaleziono w towarzystwie Ewcy i Kao.
Popołudnie piękne to i na keszowanie nas natchnęło. ;)
Cel: Lutomiersk, ale po drodze nie wypadało nie zajrzeć do PGR-u.
Obiekt całościowo widoczny z daleka, więc problemów z odnalezieniem nie było. Po zaparkowaniu ruszyliśmy w teren. I tutaj od razu zaskoczyła mnie ilość budynków na całym terenie, to musiało być naprawdę fest gospodarstwo.
Po krótkim spacerze dookoła i przyswojeniu zapachu wsi, ruszyliśmy po skrzynkę. Trochę wspinaczki i dodatkowego sprzętu znalezionego na miejscu i już byłem tam gdzie trzeba. Potem wystarczyło znaleźć skrzyneczkę. Tutaj już było sporo trudniej, bo ilość gwoździ wokół powodowała, że czułem się jak z kolejnej części Mission Impossible. Ostatecznie bez dodatkowych dziur w ciele udało się dorwać kesza.Jak się chwilę później, przy schodzeniu okazało, droga wejścia którą wybrałem, była niepotrzebnie trudna. Ale cóż, przynajmniej trochę gimnastyki. 
Ogółem przyjemny obiekt, miły spacer, przyjemna gimnastyka, ale samo miejsce ukrycia mogło by być troszkę bardziej bezpieczne, bo zamiast odczuwać dreszczyk emocji, zwyczajnie bałem się, żeby nie zrobić sobie krzywdy zardzewiałymi gwoździami. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem zadowolony. ;)
OUT: GK
TFTC!

Byliśmy na trasie więc szybka akcja 3 spiderman'ów po tym jak widzieliśmy pewien spoiler u MaleskiWymiana GK 1:1.
Pozdrawiam!

Podjeta z budgetem i Plebkiem, nie obejrzalem zdjec  i zwiedzilem 2razy cale poddasze. Szkoda ze nie bylo certyfikatow 

Kesz złapany z Skyqen i Plebkiem. Mała wspinaczka musiała być bo "murzyn" nie znalazłByło dużo śmiechu i zabawyTFTC Out: 2xGK

Fizycznie dla nas ciezka sprawa, ale dalismy rade;) mozna miec spory ubaw patrząc jak my tam wchodzimy:P Fajne miejsce, troche drazni nos zapach obory:P niesamowicie duzy teren. Wrociłam cała brudna i  wszedzie miałam dziady:P Wraz z Gałka.

GK 1:1.   jeżli gk pssssyt to otwieracz, bo nie bylismy pewne wiec nie ruszalismy, ale jak tak to wypadł ze strunówki, nich któs bedzie dobry i go wsadzi tam gdzie powinnien byc;)

Niedzielny poranek hym co by tu porobić? No dobra daleko nie jest, możemy troszkę połazić. I tak znalazłyśmy się razem z Maleską na miejscuoj ale kurcze powiem szczerze, że namęczyłyśmy się i to sporo z dostaniem do skrzyneczki. Na szczęście wybrałyśmy jedne z gorszych ubrań na tą wyprawęMiejsce fajne, dosyć spory obszar. Ale po ciemku na pewno byśmy tej skrzynki nie podjęłySzybki wpis, wymiana GK, dorzucenie zaczarowanego ołówka dla następnych keszerówszkoda tylko, że nie było żadnych certyfikatów. Ogólnie dzięki

Kesz ma wszystko na miejscu ale zapomnieliśmy o ołówku... No chyba, że yoshio dorzucił jak nie patrzyłem:). Jakby kto podbijał to proszę o uregulowanie ubytku:). Dzięki z góry.